czwartek, 12 maja 2016

Golden State z awansem, Toronto o krok od awansu !!!

Golden State z awansem, Toronto o krok od awansu !!!

 Kolejne mecze w tegorocznych  play-offach  przyniosły nam kolejne rozstrzygnięcia, jak i przybliżyły jedną z drużyn do  dalszego awansu. Nie obyło się bez znakomitych akcji, emocji, ale i także kontuzji, które mogą wykluczyć zawodników do końca obecnego sezonu. Dzisiejszą relację zaczniemy od meczu numer pięć na wschodzie, gotowi, Zaczynamy !!!
Spotkanie numer pięć w Air Canada Center, było dla obydwóch  drużyn arcyważnym spotkaniem, z jednej strony gospodarze chcieli wypracować sobie przewagę jednego meczu, aby w meczu  numer sześć spróbować awansować do  finału Konferencji Wschodniej gdzie czeka juz Clevland , lub pomyśleć o komforcie w meczu  numer siedem we własnej hali, gdyby miało do  niego  dojść , goście z Miami chcieli wygrać na wyjeździe z Toronto, aby zakończyć rywalizacje u siebie na Florydzie w meczu numer sześć. Tym razem w ekipie gospodarzy z Kanady nie zawiedli najlepsi strzelcy, czyli Kyle Lowry i lekko kontuzjowany DeMar DeRozan, już w pierwszej kwarcie pokazali że ich  celowniki są nastawione i poprowadzili Raptors do prowadzenia 28:18. Druga kwarta bardziej wyrównana i remis po 27, zatem do  przerwy wynik 55:45 dla Dinozaurów. Po pierwszej połowie meczu z urazem z boiska schodził Luol Deng który przy jednej z akcji wpadł na kamerzystę. 
 Trzecia kwarta to groźna kontuzja DeMarre'a Carroll'a który uszkodził prawdopodobnie nadgarstek i już go nie zobaczymy na parkietach w tych play-offach. Wracamy jednak do samego meczu, ekipa z Miami, która już musi sobie radzić bez Hassana Whiteside'a, a teraz bez Luol'a Deng'a, miała problemy z dobrze dysponowanymi gospodarzami których napędzały akcje Lowry/DeRozan. Ostatecznie Heat wygrali tylko kwartę numer cztery, ale cały mecz przegrali 99:91 i to gospodarze są na dobrej drodze by pierwszy raz w historii awansować do finału konferencji. Najlepszymi zawodnikami wśród gospodarzy byli DeMar DeRozan 34 punkty, 4 zbiórki, Kyle Lowry rzucił 25 punktów, 6 asyst, 10 zbiórek, 3 przechwyty. Bismack Biyombo zdobył 10 punktów, 6 zbiórek i 4 bloki, druga kwarta to popis młodego Kongijczyka, który zaliczył kilka ciekawych  akcji w tym znakomity blok na Dwyane Wadzie. Gości w meczu starał się utrzymywać, tradycyjnie już Dwyane Wade 20 punktów,4 asysty, 7 zbiórek, Josh Richardson, 13 punkty, tyle samo co Goran Dragić 13 punktów, Joe Johnson 11 punktów i 8 zbiórek. Drużyna Erika Spoelstry wraca teraz do Miami, musi liczyć na zwycięstwo aby jeszcze raz wrócić do Kanady na decydujące już spotkanie, tylko czy z tak przewietrzonym składem przez kontuzje, Miami da radę, przekonamy się 14 maja.

Wojownicy z Oakland wrócili do własnej hali na mecz numer pięć, aby przypieczętować awans do Finału Konferencji, jednak przed rozpoczęciem meczu swoja statuetkę dla najlepszego koszykarza sezonu zasadniczego odebrał Stephen Curry, który w meczu udowodnił że absolutnie na nią zasługuje. Goście z Portland nie przejęli się publicznością która przy każdej akcji próbowała ich  zdekoncentrować, wręcz odwrotnie pokazali że potrafią grać jak równy z równym. Pierwsze dwie kwarty to potwierdzają 27:30 i 31:33 dla Blazers. Ekipa Steve'a Kerr'a w trzeciej kwarcie pokazała swoją klasę i swój kunszt wygrywając 35:28, czwarta kwarta to  zwycięstwo 32:30 dla gospodarzy  i końcowe zwycięstwo 125:121 premiujące drużynę zeszłorocznych mistrzów NBA. warto wspomnieć że każde z pięciu spotkań rozegranych pomiędzy Blazers i Warriors kończyło się wynikami przekraczającymi stu-punktową zdobyczą. Wracając do  spotkania jeszcze na chwile , trzeba wspomnieć że Andrew Bogut doznał kontuzji i już nie wrócił na parkiet, nie wiadomo jak na razie kiedy wróci do gry, mimo to Warriors awansowali i są o jeden krok bliżej obrony tytułu. DO awansu gospodarzy poprowadził duet "Splash Brothers"  Czyli Curry/Thompson, pierwszy z nich  29 punktów, 11 asyst, 5 zbiórek i 5/11 zza linii za trzy punkty, a Thompson dorzucił 33 punkty i 6/9 za linii 7,24 m., Draymond Green 13punktów, 6 asyst, 11 zbiórek, Shaun Livingston, który tym razem dograł do  końca, zdobył 10 punktów. Gości z Portland przy życiu starał się utrzymywać nie kto inny jak Damien Lillard 28 punktów, 7 asyst, 7 zbiórek, C.J. McCollum 27 punktów, 5 asyst, 8 zbiórek, Allen Crabbe 20 punktów 5/7 za trzy, Al-Farouq Aminu 16 punktów, 9 zbiórek, a Maurice Harkless 13 punktów. Nie pomogło to jednak młodej ekipie z Portland wygrać meczu numer pięć i przedłużyć szans na awans do Finału Konferencji. Trzeba jednak przyznać że jeżeli drużyna Terry'ego Sttotsa dalej będzie się tak rozwijać to kto wie czy w przyszłym sezonie nie będą jednym z faworytów do  wygrania ligi.

 Drużyna znad mostu Golden Gate Bridge w San Francisco teraz czeka na swojego przeciwnika w Finale Konferencji, którym może być Oklahoma City Thunder lub San Antonio Spurs, którzy swoje szóste spotkanie rozegrają 13 maja w piątek, miejmy nadzieję że będzie to horror, jak przystało na ta datę. Zapraszam na kolejne relacje z parkietów NBA. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz