czwartek, 28 kwietnia 2016

Rakiety odpalone!!! Clippers w cięzkiej sytuacji, a na Wschodzie ostra rywalizacja.

Rakiety odpalone!!! Clippers w cięzkiej sytuacji, a na Wschodzie ostra rywalizacja.

 Coraz mocniej rywalizację w NBA przenoszą się ku półfinałom Konferencji Wschodniej jak i Zachodniej. Prędzej na pewno zaczną drużyny z zachodu ponieważ tam coraz więcej rozstrzygnięć. Natomiast na Wschodzie mecze są coraz bardziej wyrównane, co  za tym idzie rywalizacje trwają dłużej. Dlatego też przegląd spotkań zaczniemy od Wschodu.

Zaczynamy od spotkania Atlanta Hawks : Boston Celtics. Gospodarze wrócili do  własnej hali, po dwóch  porażkach  jakie ponieśli w TD Garden. Tym razem jednak ekipa dowodzona przez Isaiaha Thomasa spisała się słabo i nie sprostała ekipie gospodarzy przegrywając spotkanie 110:83. W tej rywalizacji to pierwsza tak duża różnica punktowa na koniec spotkania. Dla podopiecznych Mike'a Budenholzera najwięcej punktów rzucili Mike Scott 17 punktów, 5 zbiórek, Kent Bazemore 16 punktów, 5 zbiórek, Jeff Teague 16 punktów, 3 asysty, Kyle Korver 13 punktów, Paul Millsap 10 punktów, 6 asyst, 8 zbiórek. Drużyna Hawks we wszystkich  meczach  play-off 's przeważnie po równo dzieli się zdobyczą punktową, co  pokazuje że mają szeroką ławkę i trener może polegać na wielu zawodnikach. W ekipie Celtów najwięcej punktów zdobył Evan Turner (15), bardzo  słabo  spisał się Isaiah Thomas tylko 7 punktów, 3 asysty, 3 straty i tylko 3/12 skuteczność rzutów. Rywalizacja przenosi się do Bostonu gdzie Hawks będą mogli przypieczętować awans. 

Następna rywalizacja to mecz pomiędzy Toronto i Indianą. Druga drużyna konferencji potrzebowała zwycięstwa, aby nie jechać na mecz numer sześć do  Indiany z nożem na gardle. Jednak pierwsza kwarta nie napawała kibiców gospodarzy  optymizmem, przegrana 20:35 mówi sama za siebie, druga i trzecia kwarta bardzo  wyrównana, natomiast w czwartej nastąpiło odrodzenie drużyny Raptors, którzy zdeklasowali swoich  rywali, wygrywając 25:9 i objęli prowadzenie w serii 3:2, bohaterami spotkania byli po stronie Toronto, DeMark DeRozan, a po stronie Indiany oczywiście Paul George. Pierwszy z nich  zdobył 34 punkty, 2 asysty. Natomiast lider Pacers ustrzelił 38 punktów, miał 8 asysty, 8 zbiórek i 2 przechwyty, to  jednak nie wystarczyło by pokonać gospodarzy i ostatecznie drużyna Franka Vogela przegrała 102:99. Słabo znów spisał się Kyle Lowry 14 punktów, 5 asyst. Pacers muszą wygrać we własnej hali by myśleć o rywalizacji numer 7 i rozstrzygnięciu tej rywalizacji  na własną korzyść.

Drużyna Heat z Miami przeniosła się do własnej hali American Airlines Arena podejmując ekipę Szerszeni. Z wcześniejszych  relacji  już wiemy że każde spotkanie pomiędzy Heat i Hornets to spotkania które stoją na wysokim poziomie i przede wszystkim są bardzo  wyrównane, nie inaczej było tym razem. Wśród gospodarzy na boisku królował Dwyane Wade 25 punktów, 4 asysty, 5 zbiórek oraz Luol Deng 16 punktów, 3 asysty, 6 zbiórek. Gości z opresji ratował Marvin Williams 17 punktów, 8 zbiórek, Kemba Walker i Al Jefferson zdobyli po 14 punktów, Jeremy Lin zdobył 11 punktów i 7 asyst, ale z ławki bardzo pomógł Courtney Lee który w decydującej fazie czwartej kwarty zdobył ważne trzy punkty które pomogły wygrać Hornets rywalizacje numer 5 i objąć prowadzenie w całej serii. Miami musi teraz jechać do  Charlotte i wygrać inaczej play-off 'y się dla nich skończą.

Przenosimy się do Oakland tam drużyna najlepszego  trenera sezonu zasadniczego Steve'a Kerr'a podejmowała rakiety z Houston którzy w tej serii przegrywali 3:1 i mieli nikłe szanse na awans do  półfinału Konferencji  Zachodniej. Jedyną nadzieją było to że gospodarze musieli radzić sobie bez Stephena Curry'ego. Chociaż ostatnie spotkanie w toyota Center pokazało że Golden State bez swojego  lidera jest bardzo skonsolidowaną drużyną i potrafi grać bez swojej gwiazdy. Od początku spotkanie było pod kontrolą Warriors, którzy wygrali wszystkie cztery kwarty i bezproblemowo odpalili Rakiety z rozgrywek play-off 's. Wynik 114:81 mówi sam za siebie. Dla Rockets najwięcej punktów rzucił James Harden 35, miał 6 asyst i 6 punktów i gdyby nie on porażka Houston byłaby jeszcze wyższa. W ekipie gospodarzy dominowała gra zespołowa i tak czterech  zawodników mogło pochwalić się podwójną zdobyczą punktową, byli nimi Klay Thompson, Shaun Livingston, Draymond Green i Brandon Rush z ławki. Thomspon27 punktów, w tym 7/11 zza linii 7.24 metra, to  drugi mecz z rzędu gdy thompson zdobywa 21 punktów z samych  rzutów za trzy. Livingston 16 punktów, 3 asysty, Green 15 punktów, 9 zbiórek, 8 asyst i Rush 15 punktów z ławki. Golden State bez swojego  lidera łatwo awansowała do  następnej rundy  i czeka na zwycięzcę rywalizacji Clippers-Portland.
  
Na koniec pozostaje nam wyżej wspomniana rywalizacja Clippers i Blazers. Gospodarze tego  spotkania po dwóch  porażkach  przenieśli się do  Staples Center, gdzie mimo dwóch ważnych  absencji swoich koszykarzy, mianowicie Chrisa Paul'a i Blake'a Griffina, oboje nie zagrają już w tych  paly-offach. Drużyna Doc'a Riversa chciała pokazać że potrafi  grac bez swoich  dwóch  gwiazd. Początek spotkania bardzo  wyrównany, pierwsza kwarta 18:18, w drugiej na niewielkie prowadzenie wyszła drużyna dowodzona przez J. J Redicka. Jednak w trzeciej i w czwartej kwarcie znów uaktywnili się koszykarze Blazers przejmując dominację w meczu  i ostatecznie wygrywając spotkanie w Staples Center 98:108. Redick, Crawford, Jeff Green, DeAndre Jordan i Austin Rivers byli najaktywniejsi na boisku. Dla ekipy z Portland po raz kolejny najlepszym był C. J. McCollum 27 punktów, lider Blazers Lillard dołożył 22 punkty, Maurice Harkless 19 punktów i 10 zbiórek, a Mason Plumlee najlepiej spisywał się na tablicach 15 zbiórek, 10 punktów. Bez swoich  liderów Clippers są chyba skazani na porażkę, szóste spotkanie odbędzie się w Portland, które będzie mogło przypieczętować awans do półfinału konferencji.

Play-offy rządzą się swoimi prawami i widać że nie zawsze faworyt będzie łatwo awansować. Warto wspomnieć że w tych  play-offach  największe gwiazdy odnoszą urazy które eliminują ich nawet do  końca rozgrywek, co  czyni te spotkania ciekawszymi, ale czy niektóre gwiazdy nie wyeksploatowały się za bardzo w sezonie zasadniczym i teraz widać tego  efekty ?.

0 komentarze:

Prześlij komentarz