czwartek, 25 maja 2017

NBA - wielki finał tuż tuż.

NBA - wielki finał tuż tuż.


Dwie półfinałowe pary tegorocznej odsłony NBA play-off znajdują się na ostatniej prostej przed starciem o tytuł mistrza najlepszej ligi koszykarskiej na Świecie. Golden State Warriors wyjątkowo łatwo poradziło sobie z San Antonio Spurs, a koszykarze aktualnego mistrza NBA - Cleveland Cavaliers są niemal pewne awansu do finału, prowadząc w serii do czterech zwycięstw 3:1 z Boston Celtics. 


Telewizyjni eksperci są w 99% pewni, że trzeci raz z rzędu rozegrany zostanie finał pomiędzy Cavaliers i Warriors. Obydwie ekipy dysponują bardzo wyrównaną kadrą oraz mają zawodników, którzy posiadają niezbędne umiejętności by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. 
Kawaleria pod wodzą Tyrona Lue przeszła przez pierwsze dwie fazy play-off'ów bez szwanku, nie przegrywając żadnego spotkania i gładko pokonując Indianę Pacers oraz Toronto Raptors stosunkiem - 4:0. Gdy okazało się, że ich przeciwnikiem w finale Konferencji będzie ekipa Celtów z Bostonu to spodziewano się przynajmniej 6 meczowej rywalizacji. Parkiety NBA zweryfikowały wszystkie podejrzenia i prognozy. Cavs zdemolowali w pierwszych dwóch spotkaniach w hali TD Garden Boston (104:117;86:130) i zadawano sobie pytanie czy - Celtowie są rywalem, który przeszkodzi rozpędzonej Kawalerii w obronie mistrzowskiego tytułu?
Spotkanie numer trzy rozegrane w Quicken Loans Arena w Cleveland pokazało, że Celtics nie zagubili swojej szczęśliwej "trójlistnej" koniczynki.  Emocjonujące i pełne niespodziewanych zwrotów akcji spotkanie trzymało wszystkich kibiców w niepewności aż do ostatniej syreny.  Celtowie w pierwszych dwóch  kwartach zawodzili. Wrócili do spotkania w kwarcie numer 3, mimo że przegrywali 17 punktami na początku tej kwarty to wzięli się w garść i przed rozpoczęciem 4 kwarty mieli już tylko 5 punktową stratę do Cavaliers. Trzeba także pamiętać, że Celtowie musieli radzić sobie w tym spotkaniu bez kontuzjowanego Isaiaha Thomasa, notabene największej gwiazdy klubu, który już nie pojawi się na parkiecie w tym sezonie.
Kontuzja biodra wyeliminowała Isaiaha Thomas'a z dalszej rywalizacji w finałach Konferencji.

Rolę zastępców przejęli Marcus Smart oraz Avery Bradley. Ten drugi zapewnił zwycięstwo w meczu numer 3 ekipie gości. Na 3 sekundy przed końcem spotkania zdecydował się na rzut za trzy - piłka zakręciła się przez kilka setnych sekund po obręczy i ostatecznie wpadła do kosza - czym zapewnił zwycięstwo i zmienił stan rywalizacji na 2:1 dla Cavs.
Król James zagrał chyba najsłabsze spotkanie w tegorocznych play-off's zdobywając 11 punktów, 6 asyst oraz 6 zbiórek.
Spotkanie numer cztery po raz kolejny odsłoniło mankamenty podopiecznych Brada Stevens'a, którzy po raz trzeci uznali wyższość Cavaliers. 112:99 to końcowy wynik meczu numer 4, w którym brylowali zawodnicy gospodarzy. Kyrie Irving oraz LeBron James zdobyli kolejno 42 i 34 punkty przyczyniając się do zwycięstwa numer trzy potwierdzając tym samym, że w finale powinna zagrać drużyna ze stanu Ohio.
James #23, Irving #2, Love #0 - spoglądają w kierunku finału NBA.

Zgoła inne emocje towarzyszyły kibicom na Zachodzie Konferencji. Rywalizacja pomiędzy Golden State Warriors oraz San Antonio Spurs miała wznieść się na poziom - ekspert. Koszykarze Wojowników pokazali jednak kto jest faworytem w tej konfrontacji jak i pretendentem do tytułu. Znakomita współpraca Curry'ego oraz Durant'a jest widoczna nie tylko dla fanów NBA ale i dla ich przeciwników, do tego w defensywie znakomicie spisuje się Draymond Green. Nasuwa się zatem pytanie - kto ich zatrzyma?
Coach Spurs- Greg Popovich po meczu numer jeden zastanawiał się jak ma stawić czoła Wojownikom skoro z powodu kontuzji wyeliminowany został - Kawhi Leonard (starcie z Zazą Pachulią w meczu numer jeden), a we wcześniejszej rywalizacji z Rockets odpadł Tony Parker.
Jedno ze starć z Pachulią doprowadziło do kontuzji gwiazdora Spurs - Kawhiego Leonard'a.

Bez dwóch tak ważnych ogniw nie da się nawiązać wyrównanej rywalizacji z koszykarzami z Oakland. Nie powinien więc dziwić wynik spotkania numer dwa (136:100), który mówi sam za siebie. Golden State na kolejne dwa spotkania przeniosło się do stanu Teksas, gdzie w hali AT&T Center chcieli przypieczętować awans do wielkiego finału. Wyniki 108:120 oraz 115:129 promowały zespół Steve'a Kerr'a, który nadal nie wrócił na ławkę trenerską po zabiegu wylania płynu rdzeniowego z kręgosłupa i nie wiadomo czy w ogóle pojawi się w tych play-off's. Jego podopieczni jednak radzą sobie świetnie bez trenera Kerr'a. Warriors są jedną z niewielu drużyn w historii NBA, która doszła do finałów play-off's bez ani jednej porażki. Trzy rywalizacje wygrane po 4:0 (Portland, Utah oraz San Antonio). Takie osiągniecie powinno prowadzić do tytułu mistrza NBA, lecz zeszły sezon pokazał, że rekordy (najlepszy wynik w sezonie zasadniczym 73:9 - Golden State Warriors) czy niecodzienne osiągnięcia nic nie znaczą gdy rywalizujemy w play-off's.
 
Trio Curry #30, Durant #35, Green #23 oraz spółka w drodze po mistrzostwo NBA
Prawdopodobnie w spotkaniu z czwartku na piątek poznamy drugiego finalistę, którym bez wątpienia powinna zostać ekipa z Cleveland. Wtedy po raz trzeci w akcji o mistrzostwo zobaczymy rywalizacje pomiędzy Kawalerią, a Wojownikami. Bez wątpienia dwie najlepsze drużyny ostatnich sezonów w NBA.

             
 

0 komentarze:

Prześlij komentarz