MLS - wkroczyła w kulminacyjny moment sezonu.
Najlepsze ligi na kontynencie europejskim rozpoczęły już swoje rozgrywki na przełomie sierpnia i września. Gdy w Europie kibice dopiero zaczynają cieszyć się rozgrywkami swoich ulubionych drużyn, tak za Oceanem fani popularnego w Stanach Zjednoczonych soccera wkroczyli w najbardziej ekscytującą fazę sezonu.
Trofeum Philipa F. Anschutza czeka na kolejnego zwycięzcę MLS. |
Z dwóch Konferencji do dalszej fazy zakwalifikowało się 12 zespołów (po 6 z każdej Konferencji). Z Zachodniej do następnego etapu zameldowały się ekipy: Portland Timbers, Seattle Sounders, Vancouver Whitecaps, Houston Dynamo, Sporting Kansas City, San Jose Earthquakes. Z Wschodniej Konferencji natomiast awansowały drużyny: Toronto FC, New York City, Chicago Fire, Atlanta United, Columbus Crew oraz New York Red Bulls.
W tym sezonie nie zabrakło zespołów, które rozczarowały i zawiodły. Najsłabiej spisał się zespół Los Angeles Galaxy, który w poprzednich sezonach walczył o mistrzostwo USA, w tym jednak zajął ostatnie miejsce w swojej Konferencji. Pecha miała także ekipa FC Dallas, która w poprzednim sezonie przewodziła w sezonie zasadniczym, w tym zajęła dopiero 7 miejsce. W Konferencji Wschodniej bardzo dobrze spisał się zespól Chicago Fire, który w poprzednich sezonach mocno rozczarowywał w MLS. Zaskoczeniem był również awans do play-off's zespołu z Atlanty, która debiutowała w tym roku w MLS.
Play-off'y w MLS rozpoczęły się 26 i 27 października. Drabinka przedstawiała się następująco:
Drabinka tegorocznych MLS play-off's 2017. |
Zespoły z pierwszych dwóch miejsc w swoich Konferencjach miały rozegrać spotkania dopiero od ćwierćfinału, zespoły z miejsc 3-6 walczyły w 1/8 finału. W Konferencji Wschodniej Chicago Fire mierzyło się z New York Red Bulls, Atlanta United z Columbus Crew, natomiast w Konferencji Zachodniej San Jose Earthquakes z Vancouver Whitecaps oraz Sporting Kansas City z Houston Dynamo. W dwóch spotkaniach doszło do niespodziewanych pogromów. New York Red Bulls odprawili z kwitkiem ekipę byłego króla strzelców Polskiej Ekstraklasy - Nemanję Nikolicsa - aż 4:0. Bramki zdobyli Bradley Wright-Phillips, Sacha Kljestan, Daniel Royer oraz Gonzalo Veron. Taki wynik oznaczał szybkie odpadnięcie ekipy Fire. Mimo tego, że w sezonie zasadniczym Chicago strzeliło 61 bramek, a aż 24 padły łupem Nikolicsa drużyna z wietrznego miasta szybko pożegnała się z rundą play-off. Nie pomógł nawet mistrz Świata Bastian Schweinsteiger, który do Chicago trafił w marcu tego roku z Manchesteru United. Drugie spotkanie w tej Konferencji również opiewało w emocje... tylko, że te związane z rzutami karnymi. Po 90 minutach gry padł bezbramkowy remis, a po dogrywce i rzutach karnych lepsza okazała się ekipa Gregga Berhaltera. Zespół z Vancouver bardzo łatwo rozprawił się z Earthquakes, którzy przeżyli prawdziwe trzęsienie ziemi na stadionie BC Place w Vancouver i przegrali aż 5:0. Gole dla Whitecaps zdobyli: Montero, Techera, Watson oraz dwie bramki wbił Mezquida. W drugim spotkaniu Houston Dynamo wygrało 1:0 po bramce zdobytej w dogrywce przez Albertha Elisa w 94 minucie gry.
W ćwierćfinałach los skojarzył ze sobą zespoły Toronto FC i New York Red Bulls oraz New York city FC z Columbus Crew, w drugiej Konferencji Seattle Sounders zmierzyli się z Vancouver Whitecaps, a Portland Timbers z Houston Dynamo. Ekipy z Konferencji Zachodniej nie wysiliły się w pierwszych spotkaniach. W pierwszym jak i drugim pojedynku padły bezbramkowe remisy, tak więc o awans trzeba będzie powalczyć w meczach rewanżowych. W Konferencji Wschodniej obydwa zespoły z Nowego Jorku przegrały swoje spotkania, o ile Red Bulls ulegli Toronto 1:2, bramki w tym meczu strzelali Royer dla Red Bulls Vazquez oraz niezawodny Sebastian Giovinco dla Toronto. Zespół spod znaku Red Bullam może jeszcze myśleć o awansie do kolejnej rundy. Natomiast New York City FC - którego w 80% właścicielem jest prezes Manchesteru City Khaldoon Al Mubarak - wysoko przegrało z Columbus Crew, bo aż 4:1, a jedyną bramkę dla podopiecznych Patricka Vieiry zdobył niezastąpiony David Villa. Drugi zespół z Nowego Jorku będzie musiał się mocno napocić by awansować do kolejnej rundy. Spotkania rewanżowe rozgrywane będą pomiędzy 3 oraz 6 listopada. W tym czasie dowiemy się również kto awansuje do finałowej czwórki.
Widać, że popularny soccer w Stanach Zjednoczonych jest nieobliczalny i żaden z faworytów nie może być pewien łatwego awansu. W poprzednim sezonie w finale rozgrywek spotkały się Toronto FC z Seattle Sounders. Nieuniknione, że i w tym sezonie zobaczymy taką właśnie parę finałową, chociaż chrapkę na mistrzowski tytuł mają także zespoły z Nowego Jorku, Portland, Houston czy Columbus.
0 komentarze:
Prześlij komentarz