Spełnieni kontra niespełnieni część V - FC Liverpool
Pierwszy cykl "Spełnieni kontra niespełnieni" poświęcony zespołom z Anglii, wyspy gdzie powstała taka dyscyplina sportowa jak futbol zakończymy na podsumowaniu zespołu, który w latach 70-tych oraz 80-tych był jednym z najlepszych na Świecie. Najpierw pod wodzą Billa Shankly'ego, a później Boba Paisley'a - FC Liverpool sięgał po najważniejsze trofea w Anglii oraz Europie. Niestety dominacja Manchesteru United zrzuciła klub z Anfield na drugą lokatę jeżeli chodzi o triumfy w rozgrywkach Premier League, a Liverpool swoje ostatnie mistrzostwo świętował w 1990 roku. Mimo braku sukcesu w rodzimej lidze fani "The Reds" cieszyli się z sukcesów w Pucharze Anglii, Pucharze Ligi, a także w europejskich pucharach. Zapraszam.
Ostatnim wielkim sukcesem jest triumf w rozgrywkach Ligi Mistrzów w sezonie 2005, gdy po fascynującym finale z AC Milan, zespół Rafy Beniteza zdołał odrobić trzy-bramkową stratę i w serii rzutów karnych pokonać "Rossonerich". Właśnie w tamtym meczu swoją wartość pokazali piłkarze, którzy do teraz zaliczani są do sław i legend klubowych. Na pierwszym miejscu z pewnością jest wielki "Steve G", o którym kibice z Anfield nigdy nie zapomną. Mimo iż zakończył już swoją karierę to jest jednym z ostatnich, który w obecnych czasach zaliczany jest do legend "The Reds". Fakt, nie można zapomnieć o takich zawodnikach, którzy pod wodzą Shankly'ego oraz Paisley'a stali się ikonami: Grobbelaar, Clemence, Lawrenson, Dalglish, Rush, Barnes, Keegan, Callaghan, Hansen, Souness, Neal, Beardsley, Mölby, McDermott, Ray Kennedy, Allan Kennedy czy Hunt. Pamiętać należy także o zawodnikach, którzy w nowożytnej historii klubu z Anfield zapisali się złotymi zgłoskami jak: Jamie Carragher, Sami Hyypia, Stephan Henchoz, Jerzy Dudek, Dietmar Hamann, Steve McManaman, Robbie Fowler, Xabi Alonso, Michael Owen, Fernando Torres, Luis Suarez oraz Steven "Stevie G" Gerrard.
Do trzech najbardziej niespełnionych piłkarzy na pozycji bramkarza w zespole z Merseyside z pewnością można zaliczyć Scotta Carson'a, Chrisa Kirkland'a oraz Petera Gulacsi'ego. Największą pomyłką bramkarską z tych nazwisk okazał się Chris Kirkland, który sprowadzony został w 2001 roku z Coventry City za ponad 8 mln €. Kirkland w klubie z Anfield miał stać się golkiperem legendą. Po 4 latach spędzonych w Liverpoolu, Kirkland'a zaczęto wypożyczać do innych zespołów, a ostatecznie sprzedano go do Wigan. Zaliczył zaledwie 45 występów. Scott Carson na Anfield trafił w 2005 roku z Leeds United za niespełna 1,5 mln €. Przez trzy lata gry zaliczył zaledwie 10 występów w barwach "The Reds" i w 2008 sprzedano go do West Bromwich. Gulacsi do Anglii przyleciał z węgierskiego MTK Budapeszt w 2008 roku. Przygoda na Anfield okazała się dla niego prawdziwą drogą przez mękę. Włodarze cały czas wypożyczali go do zespołów z niższych klas, a ostatecznie sprzedali go do RB Lipsk w 2013 roku, tam Węgier pokazał swoje umiejętności i teraz jest jednym z najlepszych bramkarzy w Bundeslidze. W barwach Liverpoolu dla odmiany nie zaliczył ani jednego występu.
Na przeprowadzkę w 2008 roku z Udinese do Liverpoolu zdecydował się Andrea Dossena, który do zespołu Rafy Beniteza przeszedł za 9 mln €. Niestety wystarczył jeden sezon by potwierdzić, że Włoch nie nadaje się do ligi angielskiej. 31 spotkań we wszystkich rozgrywkach zaliczył Dossena w barwach Liverpoolu, a później odszedł do Napoli. w 2010 roku na Anfield zawitał doświadczony w ligowych bojach Paul Konchesky, który miał stanowić o sile bocznych sektorów boiska, rzeczywistość okazała się inna. Konchesky zaliczył tylko 18 występów, a po sezonie sprzedano go do Leicester. W 2002 roku głośnym transferem popisał się piłkarz, który już wtedy szokował wyglądem. Abel Xavier - bo o nim tutaj mowa przeniósł się z Evertonu do Liverpoolu czym wzbudził sporo kontrowersji. Portugalski obrońca na Anfield wytrzymał 2 sezony, w których zaliczył 20 spotkań. Fabio Aurelio w 2006 roku przeszedł z Valencii do Liverpoolu. Brazylijczyk zaliczył ponad 134 występy w barwach "The Reds", lecz rzadko kiedy przekonywał kibiców swoimi występami. Kolejnym nieudanym transferem był Philipp Degen, szwajcarski defensor trafił do Liverpoolu z Dortmundu w 2008 roku, lecz na Anfield częściej przesiadywał u klubowego lekarza niż grał, zaliczył aż 13 spotkań i po 3 sezonach odszedł, karierę zakończył w FC Basel. Rok wcześniej na Anfield sprowadzono perspektywicznego Emiliano Insuę z Boca Juniors, boczny obrońca początkowo prezentował się solidnie ale ostatecznie kariery w Liverpoolu nie zrobił, zaliczył 62 spotkania, a w 2011 sprzedano go do Sportingu Lizbona. Włodarze z czerwonej części Merseyside nie mieli także szczęścia w sprowadzaniu środkowych obrońców, o to kilka przykładów. Znany pewnie wszystkim kameruński defensor Rigobert Song w 1999 przeniósł się na Anfield z Salernitany. Przez 2 sezony zagrał w 35 spotkaniach i szybko zdecydował się na odejście do West Ham United. Garbiel Paletta to kolejny Argentyńczyk, który podobnie jak Insua miał stać się filarem obrony "The Reds", a po zaledwie 8 występach pożegnał się z Premiership i przeniósł do Serie A. W 2011 roku z Nacionalu Montevideo do Liverpoolu przeniósł się Sebastian Coates perspektywiczny defensor miał w przyszłości zastąpić Jamiego Carraghera. Okazało się, że Coates nie potrafił zaaklimatyzować się na Anfield i po 4 latach odszedł do Sunderlandu. W Liverpoolu zaliczył rozczarowujące 24 spotkania. Brak perspektywy do gry w PSG zmusił Mamadou Sakho do zmian barw klubowych. Francuz wybrał grę dla Liverpoolu, początkowo był defensorem nie do przejścia i spisywał się znakomicie, lecz pod wodzą Jürgena Kloppa, Sakho przestał zachwycać i w 2017 roku skłócony ze sztabem trenerskim odszedł do Crystal Palace. 80 występów i 3 bramki to dorobek Francuza w barwach "The Reds". W tym samym okienku w którym sprowadzono Sakho na Anfield Road zawitał młody Portugalczyk Thiago Ilori, transfer tego obrońcy kosztował 7,5 mln € i szybko miał się spłacić. Stało się inaczej. Przez cztery sezony Ilori więcej podróżował po innych klubach w ramach wypożyczenia, a ostatecznie został sprzedany w 2017 do Reading za 4,3 mln €. Tylko 3 razy wystąpił w barwach pierwszego zespołu Liverpoolu.
Teraz przejdziemy do formacji, która u 18 krotnego Mistrza Anglii należy do najważniejszych, środkowi pomocnicy zawsze musieli mierzyć się z wielkim wyzwaniem oraz dorównywać takiemu zawodnikowi jakim był Steven Gerrard. Christian Ziege w 2000 roku zamienił Middlesbrough na Liverpool, lecz po jednym sezonie i 27 spotkaniach odszedł do Tottenhamu. Salif Diao był jedną z wyróżniających się postaci na MŚ w 2002 roku w kadrze Senegalu. Dobre występy zaprocentowały transferem do Anglii. CS Sedan na transferze Senegalczyka zarobiło 7,5 mln €. Diao przez 4 sezony gry na Anfield nie grał już tak jak w Korei i Japonii, dlatego w 2006 odszedł do Stoke City. W 2005 roku Mohamed Sissoko został sprzedany za 12 mln € z Valencii. Przez 3 sezony zaliczył 86 spotkań ale nie przekonywał swoimi występami. W 2008 włodarze "The Reds" skorzystali z oferty Juventusu i zarobili 11 mln €. Rok później za 20 mln € z AS Roma sprowadzono Alberto Aquilaniego, który według wielu mógł zostać idealnym boiskowym partnerem dla Gerrarda. Wychowanek "Giallorossich" doznał kontuzji, która wykluczyła go na 214 dni, przez co w barwach Liverpoolu rozegrał tylko 28 spotkań. Później wypożyczano go do Juve i Milanu, a w 2012 odszedł za 2 mln € do Fiorentiny. Po nieudanym transferze Aquilaniego w 2010 roku na Anfield trafił duński pomocnik Christian Poulsen. Szybko okazało się, że były piłkarz Schalke nie prezentuje tak wysokiego poziomu jak niegdyś. 21 meczy i transfer do Evian to konsekwencja słabych występów. Poulsen odszedł, a przyszedł Raul Meireles, który zaliczał fantastyczne występy w FC Porto. W kolejnym sezonie w kadrze zabrakło Portugalczyka ponieważ skorzystał z oferty Chelsea czym zraził do siebie kibiców "The Reds". Na Anfield rozegrał 44 spotkania zdobył 5 bramek i miał 6 asyst. Szkoda, że tak szybko odszedł bo pewnie zostałby legendą Liverpoolu. Obok Meirelesa do "The Reds" trafił także Stuart Downing oraz Charlie Adam, wszyscy ci zawodnicy byli w tym czasie reprezentantami swoich krajów. Downing na Anfield wytrzymał najdłużej. 3 sezony, 91 spotkań, 7 bramek i 11 asyst, statystyki byłyby pewnie lepsze ale Downing został sprzedany do West Ham United ponieważ włodarze oczekiwali od niego więcej. Charlie Adam zaliczył fenomenalny sezon w Blackpool czym otwarł sobie drzwi do "Bramy Shankly'ego" na Anfield. Niestety Adam nie spełnił oczekiwań, 37 spotkań, 2 bramki i 10 asyst to dorobek Szkota w barwach "The Reds" do tego trzeba zaliczyć kontuzję, która wykluczyła go na 87 dni. Ostatecznie Adam odszedł do Stoke w 2012 roku. Jonjo Shelvey w 2010 roku przeszedł z Charlton Athletic na Anfield i przez 3 lata próbował przebić się do pierwszej jedenastki. Przez ten okres zaliczył 69 spotkań, strzelił 7 bramek i miał 4 asysty, lecz brak regularnych występów w pierwszej jedenastce spowodował, że Shelvey odszedł do Swansea w 2013 roku.
Przejdziemy teraz do pozycji bocznych ofensywnych pomocników, którzy nie sprawdzili się w Liverpoolu. Pierwszym wielkim nazwiskiem, które nie podołało jest - Harry Kewell. Australijczyk przeniósł się na Anfield w 2003 roku z pogrążonego w długach Leeds United za 10 mln €. Przez 5 lat gry Kewell rozegrał co prawda 146 spotkań, jednak zdobył tylko 16 goli, a od zawodnika o takich umiejętnościach wymagano o wiele więcej w Liverpoolu. W 2008 roku odszedł do Galatasaray. Kolejnym utalentowanym zawodnikiem, który przybył do zespołu "The Reds" był Jermaine Pennant, który w 2006 roku przeszedł z Birmingham City za niespełna 10 mln €. W 3 lata uzbierał 80 występów 3 bramki i 18 asyst, to trochę za mało jak na Liverpool. Odszedł do Realu Saragossa, a w późniejszym czasie grał nawet w Indiach. Po bardzo obiecujących występach w barwach Ajaxu Amsterdam młody wówczas Ryan Babel zdecydował się na transfer do Liverpoolu za 17,2 mln €. Kibice spodziewali się, że talent na miarę Overmarsa czy Bergkampa będzie zachwycał swoimi występami całą Anglię. Babel w barwach Liverpoolu zaliczył 146 meczy, strzelił 22 bramki oraz 18 asyst. Nie były to osiągnięcia na miarę gwiazdy. W 2011 roku odszedł do Hoffenheim, a aktualnie znakomicie spisuje się w Besiktasie. Alberto Riera w 2008 roku zachwycał w Primera Division w barwach Espanyolu. Tak też narodziła się opcja wykupienia go z Barcelony i sprowadzenia na Anfield. Podobnie jak w poprzednich przypadkach Riera nie sprostał zadaniom (56 meczy, 5 bramek, 6 asyst) i po dwóch sezonach opuścił "The Reds", a jego nowym celem okazała się Grecja. Milan Jovanovic po znakomitych występach w Standardzie Liege przeniósł się w 2010 roku do Anglii. Przygoda z Premiership nie trwała jednak długo, zaledwie 18 występów w sezonie 2010/11 zaliczył Serb i wrócił do Belgii, tyle tylko, że do Anderlechtu. Włodarze Liverpoolu kilkukrotnie sprowadzali zawodników z najlepszych szkółek piłkarskich w Europie. Dani Pacheco oraz Luis Alberto skusili się na ofertę "The Reds". Pierwszy z nich trafił do Anglii w 2007 roku z Barcelony B, często jednak wypożyczany do innych klubów zaliczył tylko 17 występów i ostatecznie w 2013 roku opuścił Anfield na rzecz 2.ligowego hiszpańskiego Alcorcon. Natomiast Alberto trafił z drugiego zespołu Sevilli w 2013 roku za 8 mln €, również kilkukrotnie wypożyczano go do innych klubów, by ostatecznie sprzedać go w 2016 roku do Lazio. W pierwszym zespole Liverpoolu zagrał 12 razy. Suso w 2010 roku przeniósł się z Cadiz do Liverpoolu i od początku żałował tego transferu, częściej siedział na trybunach niż grał lub po prostu nie korzystano z jego usług. Po kilku wypożyczeniach zdecydował się na opuszczenie miasta Beatlesów. Obecnie gra w Milanie i jest jedną z najjaśniejszych postaci klubu z San Siro. W sezonie 2012/13 sprowadzono kolejnych skrzydłowych, Marokańczyka Assaidiego oraz Włocha Borniniego. Assaidi przeszedł z Heerenveen, natomiast Borini trafił do Liverpoolu z AS Romy. Pierwszy z nich na Anfield wytrzymał zaledwie sezon, po 12 spotkaniach odszedł na wypożyczenie, a dopiero w 2015 postanowiono go sprzedać. Borini wytrzymał trochę dłużej ale nie oznacza to, że zachwycał fanów z trybuny "The Kop". 38 spotkań, 3 bramki tyle uzbierał przez 3 sezony. Sprzedano go do Sunderlandu, w którym również nie zachwycał, obecnie gra w Milanie. W 2006 roku ze szkółki Saint Etienne sprowadzono Nabila El Zhara, lecz Marokańczyk kariery na Anfield nie zrobił. W 2011 odszedł do Levante. Serb Lazar Markovic w 2014 roku za 25 mln € przeniósł się z Benfiki do Liverpoolu. Miał zastąpić takie nazwiska jak Kuyt czy Benayoun, lecz szybko okazało się, że nie pasuje do "The Reds", krewki charakter nie pozwala mu w pełni prezentować swojego piłkarskiego talentu, mimo iż Liverpool definitywnie nie pozbył się Markovica, to wątpliwe jest czy jeszcze zrobi karierę na Anfield. Dotychczas rozegrał 34 spotkania w barwach Liverpoolu. Warto jeszcze wspomnieć, że w 2010 na ciekawy ruch zdecydował się Joe Cole, z Chelsea przeszedł do Liverpoolu. Niestety jak to często bywa przy takich transferach - są one niezwykle ryzykowne - tak właśnie było z Cole'm, który spędził 3 sezony na Anfield i zagrał tylko 42 razy, strzelając 5 bramek i notując 3 asysty.
Ostatnią pozycją, która niewątpliwie trzeba omówić to napastnicy. W buty tak znakomitych nazwisk jak: Rush, Dalglish, Keegan, Owen, Torres czy Suarez próbowało wejść wielu, lecz nie każdemu pisane są triumfy i strzeleckie rekordy. Sean Dundee w 1998 roku po trzech latach gry dla Karlsruhe SC zdecydował się na transfer do o wiele większego klubu. Padło na Liverpool, lecz szybko okazało się, że był to za duży krok. Dundde w barwach "The Reds" rozegrał 4 spotkania i szybko wrócił do Stuttgartu. 2002 rok to okres, w którym Liverpool sprowadzał wielu młodych zawodników, z których mieli powstać prawdziwi snajperzy. Anthony Le Tallec był jednym z najbardziej obiecujących piłkarzy Le Havre, dlatego też wykupiono go za 2,5 mln €, francuski napastnik długo walczył o miejsce w składzie Liverpoolu ale ostatecznie nie stał się napastnikiem na długie lata. W 2008 roku po 30 spotkaniach i strzeleniu 1 gola dla "The Reds" odszedł do LeMans. Podobny przypadek spotkał rok później Florenta Siname-Pongolle, przyszedł jako perspektywa na przyszłość ale szybko z niego zrezygnowano i w 2007 odszedł do Huelvy, na Anfield rozegrał 60 spotkań i strzelił 9 bramek. Podobnie jak wspomniany Salif Diao dobre występy na MŚ w 2002 roku zaliczył El-Hadji Diouf, który przeniósł się z RC Lens za 15 mln €. Diouf od początku miał pod górkę i spisywał się fatalnie, 77 występów i 5 bramek to dorobek przez 3 sezony gry dla Liverpoolu. Jeszcze jedno obiecujące nazwisko zostało sprowadzone w 2002 roku - Milan Baros stawał się w tamtym okresie gwiazdą reprezentacji Czech. Na Anfield widziano w nim potencjał na niesamowitego napastnika ale ostatecznie Baros zawiódł: 105 meczy, 25 bramek w 3 sezony to za mało. Odszedł Diouf odszedł Baros, a na ich miejsce sprowadzano kolejnych zawodników. W 2004 na Anfield trafił Djibril Cisse, francuski snajper opuścił Auxerre, w którym dwa razy zdobywał koronę króla strzelców. Kibice z trybuny "The Kop" wierzyli, że Djibril dla Liverpoolu stanie się tak wielkim snajperem jakim dla Arsenalu był wówczas Thierry Henry, lecz Cisse stracił dwa sezony na poważnych kontuzjach złamania kości piszczelowej. Pauzował 368 dni, przez co w barwach "The Reds" rozegrał tylko 79 spotkań i zdobył 24 bramki. W 2006 najpierw wypożyczono go do Marsylii, a ostatecznie tam sprzedano. Fernando Morientesa zapewne nie trzeba nikomu przedstawiać, znakomity hiszpański napastnik po opuszczeniu Realu Madryt stał się łakomym kąskiem dla wielu wielkich piłkarskich firm. Anglia nie stała się jego drugim domem, w 60 występach zdobył dla Liverpoolu 12 bramek i po 2 sezonach wrócił do LaLigi, a konkretniej do Valencii. Ukraiński napastnik Andriy Voronin trafił do Liverpoolu z Bayeru Leverkusen. Dobre występy w Bundeslidze pozwoliły Voroninowi wejść na wyższy poziom, który miał potwierdzić na Anfield. Przez 3 sezony Voronin uzbierał 40 spotkań i zdobył 6 bramek i niestety nie stał się tak wartościowym napastnikiem jakim był Shevchenko dla Milanu. David N'Gog trafił do Anglii jako perspektywiczny zawodnik z PSG. Liverpool zapewnił sobie jego usługi w 2008 roku, od tego momentu N'Gog wystąpił w 94 spotkaniach, zdobył 19 bramek i... nie zwojował Premiership. Z Liverpoolu odszedł latem 2011 roku.
![]() |
Legendy Liverpool'u na jednym zdjęciu. |
Ostatnim wielkim sukcesem jest triumf w rozgrywkach Ligi Mistrzów w sezonie 2005, gdy po fascynującym finale z AC Milan, zespół Rafy Beniteza zdołał odrobić trzy-bramkową stratę i w serii rzutów karnych pokonać "Rossonerich". Właśnie w tamtym meczu swoją wartość pokazali piłkarze, którzy do teraz zaliczani są do sław i legend klubowych. Na pierwszym miejscu z pewnością jest wielki "Steve G", o którym kibice z Anfield nigdy nie zapomną. Mimo iż zakończył już swoją karierę to jest jednym z ostatnich, który w obecnych czasach zaliczany jest do legend "The Reds". Fakt, nie można zapomnieć o takich zawodnikach, którzy pod wodzą Shankly'ego oraz Paisley'a stali się ikonami: Grobbelaar, Clemence, Lawrenson, Dalglish, Rush, Barnes, Keegan, Callaghan, Hansen, Souness, Neal, Beardsley, Mölby, McDermott, Ray Kennedy, Allan Kennedy czy Hunt. Pamiętać należy także o zawodnikach, którzy w nowożytnej historii klubu z Anfield zapisali się złotymi zgłoskami jak: Jamie Carragher, Sami Hyypia, Stephan Henchoz, Jerzy Dudek, Dietmar Hamann, Steve McManaman, Robbie Fowler, Xabi Alonso, Michael Owen, Fernando Torres, Luis Suarez oraz Steven "Stevie G" Gerrard.
Do trzech najbardziej niespełnionych piłkarzy na pozycji bramkarza w zespole z Merseyside z pewnością można zaliczyć Scotta Carson'a, Chrisa Kirkland'a oraz Petera Gulacsi'ego. Największą pomyłką bramkarską z tych nazwisk okazał się Chris Kirkland, który sprowadzony został w 2001 roku z Coventry City za ponad 8 mln €. Kirkland w klubie z Anfield miał stać się golkiperem legendą. Po 4 latach spędzonych w Liverpoolu, Kirkland'a zaczęto wypożyczać do innych zespołów, a ostatecznie sprzedano go do Wigan. Zaliczył zaledwie 45 występów. Scott Carson na Anfield trafił w 2005 roku z Leeds United za niespełna 1,5 mln €. Przez trzy lata gry zaliczył zaledwie 10 występów w barwach "The Reds" i w 2008 sprzedano go do West Bromwich. Gulacsi do Anglii przyleciał z węgierskiego MTK Budapeszt w 2008 roku. Przygoda na Anfield okazała się dla niego prawdziwą drogą przez mękę. Włodarze cały czas wypożyczali go do zespołów z niższych klas, a ostatecznie sprzedali go do RB Lipsk w 2013 roku, tam Węgier pokazał swoje umiejętności i teraz jest jednym z najlepszych bramkarzy w Bundeslidze. W barwach Liverpoolu dla odmiany nie zaliczył ani jednego występu.
![]() |
Carson oraz Gulacsi kariery w Liverpool'u nie zrobili. |
Na przeprowadzkę w 2008 roku z Udinese do Liverpoolu zdecydował się Andrea Dossena, który do zespołu Rafy Beniteza przeszedł za 9 mln €. Niestety wystarczył jeden sezon by potwierdzić, że Włoch nie nadaje się do ligi angielskiej. 31 spotkań we wszystkich rozgrywkach zaliczył Dossena w barwach Liverpoolu, a później odszedł do Napoli. w 2010 roku na Anfield zawitał doświadczony w ligowych bojach Paul Konchesky, który miał stanowić o sile bocznych sektorów boiska, rzeczywistość okazała się inna. Konchesky zaliczył tylko 18 występów, a po sezonie sprzedano go do Leicester. W 2002 roku głośnym transferem popisał się piłkarz, który już wtedy szokował wyglądem. Abel Xavier - bo o nim tutaj mowa przeniósł się z Evertonu do Liverpoolu czym wzbudził sporo kontrowersji. Portugalski obrońca na Anfield wytrzymał 2 sezony, w których zaliczył 20 spotkań. Fabio Aurelio w 2006 roku przeszedł z Valencii do Liverpoolu. Brazylijczyk zaliczył ponad 134 występy w barwach "The Reds", lecz rzadko kiedy przekonywał kibiców swoimi występami. Kolejnym nieudanym transferem był Philipp Degen, szwajcarski defensor trafił do Liverpoolu z Dortmundu w 2008 roku, lecz na Anfield częściej przesiadywał u klubowego lekarza niż grał, zaliczył aż 13 spotkań i po 3 sezonach odszedł, karierę zakończył w FC Basel. Rok wcześniej na Anfield sprowadzono perspektywicznego Emiliano Insuę z Boca Juniors, boczny obrońca początkowo prezentował się solidnie ale ostatecznie kariery w Liverpoolu nie zrobił, zaliczył 62 spotkania, a w 2011 sprzedano go do Sportingu Lizbona. Włodarze z czerwonej części Merseyside nie mieli także szczęścia w sprowadzaniu środkowych obrońców, o to kilka przykładów. Znany pewnie wszystkim kameruński defensor Rigobert Song w 1999 przeniósł się na Anfield z Salernitany. Przez 2 sezony zagrał w 35 spotkaniach i szybko zdecydował się na odejście do West Ham United. Garbiel Paletta to kolejny Argentyńczyk, który podobnie jak Insua miał stać się filarem obrony "The Reds", a po zaledwie 8 występach pożegnał się z Premiership i przeniósł do Serie A. W 2011 roku z Nacionalu Montevideo do Liverpoolu przeniósł się Sebastian Coates perspektywiczny defensor miał w przyszłości zastąpić Jamiego Carraghera. Okazało się, że Coates nie potrafił zaaklimatyzować się na Anfield i po 4 latach odszedł do Sunderlandu. W Liverpoolu zaliczył rozczarowujące 24 spotkania. Brak perspektywy do gry w PSG zmusił Mamadou Sakho do zmian barw klubowych. Francuz wybrał grę dla Liverpoolu, początkowo był defensorem nie do przejścia i spisywał się znakomicie, lecz pod wodzą Jürgena Kloppa, Sakho przestał zachwycać i w 2017 roku skłócony ze sztabem trenerskim odszedł do Crystal Palace. 80 występów i 3 bramki to dorobek Francuza w barwach "The Reds". W tym samym okienku w którym sprowadzono Sakho na Anfield Road zawitał młody Portugalczyk Thiago Ilori, transfer tego obrońcy kosztował 7,5 mln € i szybko miał się spłacić. Stało się inaczej. Przez cztery sezony Ilori więcej podróżował po innych klubach w ramach wypożyczenia, a ostatecznie został sprzedany w 2017 do Reading za 4,3 mln €. Tylko 3 razy wystąpił w barwach pierwszego zespołu Liverpoolu.
![]() |
Degen, Konchesky, Ilori, Song, oni nie zabłysnęli na Anfield. |
Teraz przejdziemy do formacji, która u 18 krotnego Mistrza Anglii należy do najważniejszych, środkowi pomocnicy zawsze musieli mierzyć się z wielkim wyzwaniem oraz dorównywać takiemu zawodnikowi jakim był Steven Gerrard. Christian Ziege w 2000 roku zamienił Middlesbrough na Liverpool, lecz po jednym sezonie i 27 spotkaniach odszedł do Tottenhamu. Salif Diao był jedną z wyróżniających się postaci na MŚ w 2002 roku w kadrze Senegalu. Dobre występy zaprocentowały transferem do Anglii. CS Sedan na transferze Senegalczyka zarobiło 7,5 mln €. Diao przez 4 sezony gry na Anfield nie grał już tak jak w Korei i Japonii, dlatego w 2006 odszedł do Stoke City. W 2005 roku Mohamed Sissoko został sprzedany za 12 mln € z Valencii. Przez 3 sezony zaliczył 86 spotkań ale nie przekonywał swoimi występami. W 2008 włodarze "The Reds" skorzystali z oferty Juventusu i zarobili 11 mln €. Rok później za 20 mln € z AS Roma sprowadzono Alberto Aquilaniego, który według wielu mógł zostać idealnym boiskowym partnerem dla Gerrarda. Wychowanek "Giallorossich" doznał kontuzji, która wykluczyła go na 214 dni, przez co w barwach Liverpoolu rozegrał tylko 28 spotkań. Później wypożyczano go do Juve i Milanu, a w 2012 odszedł za 2 mln € do Fiorentiny. Po nieudanym transferze Aquilaniego w 2010 roku na Anfield trafił duński pomocnik Christian Poulsen. Szybko okazało się, że były piłkarz Schalke nie prezentuje tak wysokiego poziomu jak niegdyś. 21 meczy i transfer do Evian to konsekwencja słabych występów. Poulsen odszedł, a przyszedł Raul Meireles, który zaliczał fantastyczne występy w FC Porto. W kolejnym sezonie w kadrze zabrakło Portugalczyka ponieważ skorzystał z oferty Chelsea czym zraził do siebie kibiców "The Reds". Na Anfield rozegrał 44 spotkania zdobył 5 bramek i miał 6 asyst. Szkoda, że tak szybko odszedł bo pewnie zostałby legendą Liverpoolu. Obok Meirelesa do "The Reds" trafił także Stuart Downing oraz Charlie Adam, wszyscy ci zawodnicy byli w tym czasie reprezentantami swoich krajów. Downing na Anfield wytrzymał najdłużej. 3 sezony, 91 spotkań, 7 bramek i 11 asyst, statystyki byłyby pewnie lepsze ale Downing został sprzedany do West Ham United ponieważ włodarze oczekiwali od niego więcej. Charlie Adam zaliczył fenomenalny sezon w Blackpool czym otwarł sobie drzwi do "Bramy Shankly'ego" na Anfield. Niestety Adam nie spełnił oczekiwań, 37 spotkań, 2 bramki i 10 asyst to dorobek Szkota w barwach "The Reds" do tego trzeba zaliczyć kontuzję, która wykluczyła go na 87 dni. Ostatecznie Adam odszedł do Stoke w 2012 roku. Jonjo Shelvey w 2010 roku przeszedł z Charlton Athletic na Anfield i przez 3 lata próbował przebić się do pierwszej jedenastki. Przez ten okres zaliczył 69 spotkań, strzelił 7 bramek i miał 4 asysty, lecz brak regularnych występów w pierwszej jedenastce spowodował, że Shelvey odszedł do Swansea w 2013 roku.
![]() |
Kolejne nazwiska, które nie stały się ikonami "The Reds". |
Przejdziemy teraz do pozycji bocznych ofensywnych pomocników, którzy nie sprawdzili się w Liverpoolu. Pierwszym wielkim nazwiskiem, które nie podołało jest - Harry Kewell. Australijczyk przeniósł się na Anfield w 2003 roku z pogrążonego w długach Leeds United za 10 mln €. Przez 5 lat gry Kewell rozegrał co prawda 146 spotkań, jednak zdobył tylko 16 goli, a od zawodnika o takich umiejętnościach wymagano o wiele więcej w Liverpoolu. W 2008 roku odszedł do Galatasaray. Kolejnym utalentowanym zawodnikiem, który przybył do zespołu "The Reds" był Jermaine Pennant, który w 2006 roku przeszedł z Birmingham City za niespełna 10 mln €. W 3 lata uzbierał 80 występów 3 bramki i 18 asyst, to trochę za mało jak na Liverpool. Odszedł do Realu Saragossa, a w późniejszym czasie grał nawet w Indiach. Po bardzo obiecujących występach w barwach Ajaxu Amsterdam młody wówczas Ryan Babel zdecydował się na transfer do Liverpoolu za 17,2 mln €. Kibice spodziewali się, że talent na miarę Overmarsa czy Bergkampa będzie zachwycał swoimi występami całą Anglię. Babel w barwach Liverpoolu zaliczył 146 meczy, strzelił 22 bramki oraz 18 asyst. Nie były to osiągnięcia na miarę gwiazdy. W 2011 roku odszedł do Hoffenheim, a aktualnie znakomicie spisuje się w Besiktasie. Alberto Riera w 2008 roku zachwycał w Primera Division w barwach Espanyolu. Tak też narodziła się opcja wykupienia go z Barcelony i sprowadzenia na Anfield. Podobnie jak w poprzednich przypadkach Riera nie sprostał zadaniom (56 meczy, 5 bramek, 6 asyst) i po dwóch sezonach opuścił "The Reds", a jego nowym celem okazała się Grecja. Milan Jovanovic po znakomitych występach w Standardzie Liege przeniósł się w 2010 roku do Anglii. Przygoda z Premiership nie trwała jednak długo, zaledwie 18 występów w sezonie 2010/11 zaliczył Serb i wrócił do Belgii, tyle tylko, że do Anderlechtu. Włodarze Liverpoolu kilkukrotnie sprowadzali zawodników z najlepszych szkółek piłkarskich w Europie. Dani Pacheco oraz Luis Alberto skusili się na ofertę "The Reds". Pierwszy z nich trafił do Anglii w 2007 roku z Barcelony B, często jednak wypożyczany do innych klubów zaliczył tylko 17 występów i ostatecznie w 2013 roku opuścił Anfield na rzecz 2.ligowego hiszpańskiego Alcorcon. Natomiast Alberto trafił z drugiego zespołu Sevilli w 2013 roku za 8 mln €, również kilkukrotnie wypożyczano go do innych klubów, by ostatecznie sprzedać go w 2016 roku do Lazio. W pierwszym zespole Liverpoolu zagrał 12 razy. Suso w 2010 roku przeniósł się z Cadiz do Liverpoolu i od początku żałował tego transferu, częściej siedział na trybunach niż grał lub po prostu nie korzystano z jego usług. Po kilku wypożyczeniach zdecydował się na opuszczenie miasta Beatlesów. Obecnie gra w Milanie i jest jedną z najjaśniejszych postaci klubu z San Siro. W sezonie 2012/13 sprowadzono kolejnych skrzydłowych, Marokańczyka Assaidiego oraz Włocha Borniniego. Assaidi przeszedł z Heerenveen, natomiast Borini trafił do Liverpoolu z AS Romy. Pierwszy z nich na Anfield wytrzymał zaledwie sezon, po 12 spotkaniach odszedł na wypożyczenie, a dopiero w 2015 postanowiono go sprzedać. Borini wytrzymał trochę dłużej ale nie oznacza to, że zachwycał fanów z trybuny "The Kop". 38 spotkań, 3 bramki tyle uzbierał przez 3 sezony. Sprzedano go do Sunderlandu, w którym również nie zachwycał, obecnie gra w Milanie. W 2006 roku ze szkółki Saint Etienne sprowadzono Nabila El Zhara, lecz Marokańczyk kariery na Anfield nie zrobił. W 2011 odszedł do Levante. Serb Lazar Markovic w 2014 roku za 25 mln € przeniósł się z Benfiki do Liverpoolu. Miał zastąpić takie nazwiska jak Kuyt czy Benayoun, lecz szybko okazało się, że nie pasuje do "The Reds", krewki charakter nie pozwala mu w pełni prezentować swojego piłkarskiego talentu, mimo iż Liverpool definitywnie nie pozbył się Markovica, to wątpliwe jest czy jeszcze zrobi karierę na Anfield. Dotychczas rozegrał 34 spotkania w barwach Liverpoolu. Warto jeszcze wspomnieć, że w 2010 na ciekawy ruch zdecydował się Joe Cole, z Chelsea przeszedł do Liverpoolu. Niestety jak to często bywa przy takich transferach - są one niezwykle ryzykowne - tak właśnie było z Cole'm, który spędził 3 sezony na Anfield i zagrał tylko 42 razy, strzelając 5 bramek i notując 3 asysty.
![]() |
Balotelli, Morientes, Baros i kilku innych, nie tak wyobrażało sobie przygodę w mieście Beatlesów. |
Ostatnią pozycją, która niewątpliwie trzeba omówić to napastnicy. W buty tak znakomitych nazwisk jak: Rush, Dalglish, Keegan, Owen, Torres czy Suarez próbowało wejść wielu, lecz nie każdemu pisane są triumfy i strzeleckie rekordy. Sean Dundee w 1998 roku po trzech latach gry dla Karlsruhe SC zdecydował się na transfer do o wiele większego klubu. Padło na Liverpool, lecz szybko okazało się, że był to za duży krok. Dundde w barwach "The Reds" rozegrał 4 spotkania i szybko wrócił do Stuttgartu. 2002 rok to okres, w którym Liverpool sprowadzał wielu młodych zawodników, z których mieli powstać prawdziwi snajperzy. Anthony Le Tallec był jednym z najbardziej obiecujących piłkarzy Le Havre, dlatego też wykupiono go za 2,5 mln €, francuski napastnik długo walczył o miejsce w składzie Liverpoolu ale ostatecznie nie stał się napastnikiem na długie lata. W 2008 roku po 30 spotkaniach i strzeleniu 1 gola dla "The Reds" odszedł do LeMans. Podobny przypadek spotkał rok później Florenta Siname-Pongolle, przyszedł jako perspektywa na przyszłość ale szybko z niego zrezygnowano i w 2007 odszedł do Huelvy, na Anfield rozegrał 60 spotkań i strzelił 9 bramek. Podobnie jak wspomniany Salif Diao dobre występy na MŚ w 2002 roku zaliczył El-Hadji Diouf, który przeniósł się z RC Lens za 15 mln €. Diouf od początku miał pod górkę i spisywał się fatalnie, 77 występów i 5 bramek to dorobek przez 3 sezony gry dla Liverpoolu. Jeszcze jedno obiecujące nazwisko zostało sprowadzone w 2002 roku - Milan Baros stawał się w tamtym okresie gwiazdą reprezentacji Czech. Na Anfield widziano w nim potencjał na niesamowitego napastnika ale ostatecznie Baros zawiódł: 105 meczy, 25 bramek w 3 sezony to za mało. Odszedł Diouf odszedł Baros, a na ich miejsce sprowadzano kolejnych zawodników. W 2004 na Anfield trafił Djibril Cisse, francuski snajper opuścił Auxerre, w którym dwa razy zdobywał koronę króla strzelców. Kibice z trybuny "The Kop" wierzyli, że Djibril dla Liverpoolu stanie się tak wielkim snajperem jakim dla Arsenalu był wówczas Thierry Henry, lecz Cisse stracił dwa sezony na poważnych kontuzjach złamania kości piszczelowej. Pauzował 368 dni, przez co w barwach "The Reds" rozegrał tylko 79 spotkań i zdobył 24 bramki. W 2006 najpierw wypożyczono go do Marsylii, a ostatecznie tam sprzedano. Fernando Morientesa zapewne nie trzeba nikomu przedstawiać, znakomity hiszpański napastnik po opuszczeniu Realu Madryt stał się łakomym kąskiem dla wielu wielkich piłkarskich firm. Anglia nie stała się jego drugim domem, w 60 występach zdobył dla Liverpoolu 12 bramek i po 2 sezonach wrócił do LaLigi, a konkretniej do Valencii. Ukraiński napastnik Andriy Voronin trafił do Liverpoolu z Bayeru Leverkusen. Dobre występy w Bundeslidze pozwoliły Voroninowi wejść na wyższy poziom, który miał potwierdzić na Anfield. Przez 3 sezony Voronin uzbierał 40 spotkań i zdobył 6 bramek i niestety nie stał się tak wartościowym napastnikiem jakim był Shevchenko dla Milanu. David N'Gog trafił do Anglii jako perspektywiczny zawodnik z PSG. Liverpool zapewnił sobie jego usługi w 2008 roku, od tego momentu N'Gog wystąpił w 94 spotkaniach, zdobył 19 bramek i... nie zwojował Premiership. Z Liverpoolu odszedł latem 2011 roku.
Jeden z najdroższych transferów w historii Liverpoolu oraz rozgrywek Premiership miał miejsce w sezonie 2010/11, wtedy właśnie z Newcastle United za 41 mln € przeszedł Andy Carroll, 21 letni wtedy napastnik dobrze spisywał się w barwach "Srok", a włodarze "The Reds" od samego początku zagięli na niego parol. Od momentu pojawienia się na Anfield, Carroll stracił instynkt snajperski do tego trapiły go kontuzje, a kibice z czerwonej części Merseyside zamiast radować się z jego bramek musieli oglądać nieporadność w ataku. Carroll odszedł w 2013 roku do West Ham United za niespełna 18 mln €, 58 spotkań, 11 bramek to dorobek w barwach "The Reds". Znakomite występy w barwach Celty Vigo skusiły Liverpool do zatrudnienia Iago Aspasa. Myślano pewnie, że może będzie to talent na miarę Luisa Garcii, a nawet Torresa. Nic z tych rzeczy, niestety. Aspas rozegrał zaledwie 15 meczów, strzelił 1 bramkę i w 2015 roku odszedł do Sevilli, obecnie znów gra w Celcie Vigo... wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Gdy Luis Suarez odszedł do Barcelony w 2014 roku wiadomo było, że o zastąpienie takiej gwiazdy będzie bardzo trudno. Brendan Rodgers, który w tamtym okresie był trenerem "The Reds" zdecydował się na sprowadzenie jednego z najbardziej krnąbrnych i niezdyscyplinowanych napastników na całej kuli ziemskiej - Mario Balotelli przeniósł się z Milanu za 20 mln €. Rodgers po cichu myślał, że uda mu się okiełznać problemy "Super Mario" i zrobić z niego gwiazdę na miarę Suareza. Szybko się okazało, że to nie nastąpi. Balotelli szybko zraził do siebie wszystkich i został wypożyczony, a w 2016 postanowiono sprzedać go do Nicei. W barwach Liverpoolu zagrał 28 spotkań i zdobył 4 bramki. Lekiem dla kibiców z Anfield na Balotell'ego miał być transfer Christiana Benteke. Belgijski napastnik coraz lepiej radził sobie w Premiership i kwestią czasu był transfer do lepszego klubu. Włodarze z Merseyside, wykupili Benteke za 46,5 mln € z Aston Villi. Po raz kolejny nie były to dobrze wydane pieniądze, Belg zagrał 42 mecze zdobył 10 bramek i w 2016 odszedł do Crystal Palace za 31,2 mln €. Na jeszcze dziwniejszy ruch zdecydowano się w 2014 roku gdy z Southampton sprowadzono wiekowego Ricky'ego Lambert'a, który w barwach "Świętych" imponował skutecznością. Na Anfield zaliczył 36 spotkań, zdobył 3 gole i odszedł do West Bromwich. Ostatnim niespełnionym napastnikiem jest Danny Ings, który w 2015 po dobrych sezonach w Burnley postanowił przejść do Liverpoolu za 8,3 mln €. Ings na samym początku swojej przygody doznał poważnej kontuzji zerwania więzadeł w kolanie i musiał pauzować przez 210 dni opuszczając 50 spotkań. Rekonwalescencja była bardzo żmudna. Zaledwie 5 miesięcy po wyleczeni Ings po raz kolejny trafił do gabinetów lekarskich - musiał poddać się operacji kolana, które wcześniej leczył - przez co znów stracił ponad 200 dni na leczeniu. Stara się wrócić do swojej dawnej dyspozycji ale czy to jeszcze będzie możliwe?
Na Anfield Road od pamiętnego finału Ligi Mistrzów z utęsknieniem czeka się na wielki sukces. Ostatnio najbliżej triumfu byli w 2016 roku gdy w finale Ligi Europy spotkali się z Sevillą. Gablota w klubowym muzeum świeci ostatnio pustkami, a nie zanosi się na to by Jürgen Klopp znał rozwiązanie na tą pucharową niemoc. Gdyby fani z trybuny "The Kop" mogli to najchętniej wymyślili by wehikuł czasu i przenieśli się do najlepszych czasów "The Reds", gdy sukcesy w lidze i europejskich pucharach były codziennością. Teraz częściej muszą oglądać niezrozumiałe transfery oraz śledzić rozgrywki, w których Liverpool i tak nie wygrywa, a co gorsza ogląda sukcesy odwiecznego rywala Manchesteru United. Oby kiedyś to się zmieniło i znów będziemy wiwatować ich triumfy jak za dawnych czasów.
Źródło: www. Transfermarkt.de
www. liverpoolfc.com
![]() |
Tak prezentuje się 11 niespełnionych w barwach Liverpool FC. |
Na Anfield Road od pamiętnego finału Ligi Mistrzów z utęsknieniem czeka się na wielki sukces. Ostatnio najbliżej triumfu byli w 2016 roku gdy w finale Ligi Europy spotkali się z Sevillą. Gablota w klubowym muzeum świeci ostatnio pustkami, a nie zanosi się na to by Jürgen Klopp znał rozwiązanie na tą pucharową niemoc. Gdyby fani z trybuny "The Kop" mogli to najchętniej wymyślili by wehikuł czasu i przenieśli się do najlepszych czasów "The Reds", gdy sukcesy w lidze i europejskich pucharach były codziennością. Teraz częściej muszą oglądać niezrozumiałe transfery oraz śledzić rozgrywki, w których Liverpool i tak nie wygrywa, a co gorsza ogląda sukcesy odwiecznego rywala Manchesteru United. Oby kiedyś to się zmieniło i znów będziemy wiwatować ich triumfy jak za dawnych czasów.
Źródło: www. Transfermarkt.de
www. liverpoolfc.com
0 komentarze:
Prześlij komentarz