poniedziałek, 27 lutego 2017

Były piłkarz, trener, właściciel - Gheorghe Hagi na tropie sukcesu.

 Były piłkarz, trener, właściciel - Gheorghe Hagi na tropie sukcesu.


Niegdyś znakomity piłkarz o bardzo gorącokrwistym charakterze ale także zawodnik o znakomitym przeglądzie pola  z nietuzinkową techniką, zwany przez wielu "Maradoną Karpat". Dziś trener, właściciel z chęcią podbicia nie tylko rumuńskiej piłki ale i piłkarskiej Europy. O kim mowa - pewnie nie da się ukryć, że jest to Gheorghe Hagi, jeden z najwybitniejszych piłkarzy, który kiedykolwiek biegał w żółto - czerwonej koszulce reprezentacji "Tricolorii".
Gheorghe Hagi w trakcie MŚ w 1994 roku.

Hagi, który pierwsze piłkarskie szlify zbierał w Farul Konstanta, później Steaua Bukareszt, a także Real Madryt, Brescia, FC Barcelona czy Galatasaray Istambuł, karierę zakończył w kwietniu 2001 roku. Tuż po tym rozpoczął pracę jako szkoleniowiec. Pierwszym przystankiem okazała się narodowa reprezentacja. Jednak gdy bardzo szybko odpadł w spotkaniach barażowych do mistrzostw Świata w 2002 roku w Korei Płd i Japonii, postanowił przerwać pracę jako trener i zajął się prowadzeniem firmy oraz zarządzaniem trzema hotelami. Do trenowania powrócił w 2003 roku i prowadził takie drużyny jak: tureckie Bursaspor i Galatasaray a także rumuńskie Poli Timisoarę oraz Steauę Bukareszt, by ponownie na dwa sezony wrócić do Galatasaray. Dostał również propozycję ponownego prowadzenia reprezentacji Rumunii ale odmówił. Jedyny sukces jaki Hagi osiągnął jako trener to zdobycie Pucharu Turcji w 2004 roku z Galatasaray. Wiadomo, że jako zawodnik posiadał więcej tytułów oraz osiągnięć. Dlatego też wielu ekspertów uważa, że popularny "Maradona Karpat" nie nadaje się na trenera. Natomiast Gheorghe pokazuje iż posiada smykałkę nie tylko do trenowania ale i zarządzania. W 2009 roku założył klub w Konstancie, miejscowości w której notabene zaczynał wielką piłkarską karierę.
 
Gheorghe Hagi jako trener i właściciel Viitorulu Konstanca.
Dzisiaj klub Viitorul Konstanca znany jest z pielęgnowania młodych rumuńskich talentów oraz posiada najlepsze klubowe zaplecze młodzieżowe w kraju. Hagi natomiast od sezonu 2014/2015 zdecydował się na prowadzenie i trenowanie swojego  klubu. Trzeba przyznać, że wychodzi mu to całkiem dobrze.
Obraz Gheorghea Hagi'ego.
Od momentu gdy w 2009 roku odkupili licencję klubu CS Ovidiu pięli się w górę. Tylko dwa sezony zajęło im awansowanie do najwyższej klasy rozgrywkowej w Rumunii. Pierwsze trzy sezony w pierwszej lidze to miejsca od 13 do 11, jednak już w poprzednim sezonie zanotowali 4 miejsce. W tym sezonie prowadzą w tabeli z 5 punktową przewagą nad Steauą Bukareszt po 25 spotkaniach. Wydaje się, że Gheorghe Hagi buduje zespół, który za kilka lat będzie najbardziej rozpoznawalną drużyną w Rumunii. Warto również wspomnieć o młodzieżowej ekipie Viitorulu, która w tegorocznej edycji UEFA Youth League odpadła w 1/8 finału z FC Porto. To pokazuje, że w tej drużynie drzemie duży potencjał. Wracając do pierwszej drużyny to w tym sezonie trener Hagi może liczyć na takich zawodników jak: 



Dla potwierdzenia tego iż nie jest to chwilowa zachcianka i Viitorul mógłby podążyć śladami takich klubów jak: Unirea Urziceni czy Rapid Bukareszt, powinien świadczyć fakt budowy nowego stadionu w Ovidiu oraz próba ściągnięcia nowych  wartościowych sponsorów nad największy port handlowy w Rumunii. Zresztą znając zawziętość Hagi'ego to ten projekt tak łatwo się nie podda. Za chwilę pewnie usłyszymy o wyżej wymienionych zawodnikach w kontekście reprezentacji "Tricolorii"Z drugiej strony patrząc z usług Viitorulu skorzystały już takie kluby jak: AC Fiorentina, Standard Liege, Steaua Bukareszt oraz kilka innych. Syn Gheorghea Hagi'ego - Ianis, który jeszcze w zeszłym sezonie występował pod skrzydłami ojca, dziś stara się przekonać włodarzy Violi do swoich zasług.
Ianis Hagi syn słynnego Gheorghea.

Myś, że w niewielkim odstępie czasu drużyna Gheorgha Hagi'ego może udowodnić, że potrafi wypromować talenty na miarę: Dana Petrescu, Dorinela Munteanu, Gheorghea Popescu, Ilie Dumitrescu, Anghela Iordanescu, Adriana Mutu, Adriana Ilie czy samego Gheorghea Hagi'ego. Natomiast liga rumuńska może zyskać przedstawiciela w europejskich pucharach, którego od kilku porządnych lat brakuje.

0 komentarze:

Prześlij komentarz