Spełnieni kontra niespełnieni część I - Arsenal Londyn.
Każde okienko transferowe przynosi wszystkim fanom piłki nożnej wielu wrażeń, przeżyć oraz sensacji, a także wiele zaskakujących ruchów. Kluby co chwila biją się także o coraz to młodszych i bardziej utalentowanych piłkarzy, którzy w przyszłości mają stać się gwiazdami światowego formatu. Lecz droga na sam szczyt często jest kręta i zawiła, a wiele obiecujących talentów pozostaje tylko tymi dobrze rokującymi lub zmarnowanymi zawodnikami, którzy odchodzą w niepamięć. Dzisiejszy artykuł otworzy nowy cykl odnoszący się do piłkarzy, którzy spełnili pokładane w nich nadzieje oraz do tych którzy mimo dobrych rokowań zawiedli. Pierwszym zespołem, który weźmiemy pod lupę będzie londyński Arsenal.
Gdybyśmy mieli wymienić zawodników, którzy zostali zapamiętani jako wielkie gwiazdy zespołu "Kanonierów", to z pewnością wśród kibiców znalazłyby się takie sławy jak: Henry, Vieira, Pires, Bergkamp, Lehmann, Seaman, Keown, Adams, Ashley Cole, Ljungberg, Wiltord, Sol Campbell, Gallas oraz Gilberto Silva. Coraz częściej do grona zasłużonych i spełnionych piłkarzy zalicza się także Robina van Persiego, Petra Cecha, Emmanuela Eboue, Alexisa Sanchez'a, Theo Walcott'a, Kolo Toure czy Cesca Fabregas'a. Trzeba przyznać, że jest to zacne grono zawodników, którzy przez wiele sezonów zachwycali luz zachwycają kibiców, czy to na nieistniejącym już Highbury Stadium czy na obecnym The Emirates Stadium swoimi umiejętnościami.
![]() |
"The Invincibles" |
W historii klubu z północnego Londynu nie zawsze udawało sprowadzać się zawodników, którzy stali się gwiazdami światowego formatu lub zostały legendami klubu i prowadziły "Kanonierów" do kolejnych tytułów. Arsene Wenger z pewnością sam miałby problemy z wymienieniem wszystkich piłkarzy, którzy nie spełnili jego oczekiwań. Klasyfikację niespełnionych zawodników rozpoczniemy od bramkarzy. Czy któryś z najbardziej zagorzałych fanów Arsenalu pamięta takiego golkipera jak Emiliano Viviano? Włoski piłkarz do klubu z The Emirates przybył w 2013 roku z Palermo za 7 mln €. Miał pełnić funkcję zmiennika, a nawet powalczyć o miano "pierwszego" z Wojciechem Szczęsnym. Jednak szybko okazało się, że Viviano nie będzie godnym rywalem i po zaledwie 10 miesiącach wrócił do Palermo nie zaliczając ani jednego występu w pierwszej drużynie Arsenalu.
W ekipie "Kanonierów" nie brakowało także obrońców, którzy uważani byli za obiecujących, spełniających odpowiednie parametry do gry w Premiership, jednak nie do końca się sprawdzili. Pierwszym z nich z pewnością był Ignasi Miquel - rosły obrońca (1,89cm), który w 2008 roku przeszedł z Cornelii do Arsenalu za 1,25 mln € - robiąca wrażenie kwota jak na wówczas 18-letniego obrońcę. Miquel w pierwszej drużynie rozegrał 14 spotkań i zanotował 1 bramkę. W 2014 roku sprzedany został do Norwich, aktualnie występuje w 2. ligowym hiszpańskim Lugo. Carl Jenkinson to prawy obrońca, który linię defensywną The Gunners wzmocnił w 2011 roku za 1,13 mln €, przechodząc z ekipy Charlton. W barwach Arsenalu wystąpił 62 razy, zdobył 1 bramkę i miał 5 asyst - ten wynik nie zadowala jak na bocznego obrońcę, który w teraźniejszym futbolu musi być na wskroś ofensywny. Jenkinson nadal jest zakontraktowany jako piłkarz z The Emirates, lecz co chwila zostaje wypożyczany do innych zespołów w celu zbierania doświadczenia. Ciekawe czy wróci jeszcze do pierwszego składu?
Kolejnym przykładem niespełnionego, a nawet niewypalonego transferu jest Sebastien Squillaci. Francuz, który święcił sukcesy we Francji oraz Hiszpanii przyszedł do Arsenalu jako doświadczony obrońca na lata. Okazało się, że były piłkarz Lyonu czy Monaco nie jest w stanie rywalizować z Senderosem czy Vermaelen'em. Rozegrał zaledwie 39 spotkań przez 3 sezony i wrócił do Ligue1. Kolejny francuski obrońca, który dołączył do ekipy Arsene'a Wengera był Mathieu Debuchy. W 2014 roku postanowił zamienić Newcastle na Arsenal. Kibice byli zachwyceni i nie przeszkadzała im nawet suma 15 mln €, którą wydano na prawego obrońcę. Niestety kontuzje nie pozwoliły w pełni wykorzystać potencjału Debuchy'ego. 182 dni spędził na leczeniu zamiast występować w barwach Kanonierów, dlatego też jego dorobek to zaledwie 23 spotkania, 1 bramka i 4 asysty. Ostatnim piłkarzem z linii defensywnej jest Gabriel Paulista. Brazylijczyk w 2015 roku zamienił słoneczną Hiszpanię na deszczową Anglię. Ten transfer kosztował włodarzy 15 mln €, jednak Gabriel przez 3 sezony rozegrał 64 spotkania, zdobył 1 bramkę i raz asystował. Mimo mezomorficznej budowy ciała nie okazał się skałą nie do pokonania. W sierpniu tego roku wrócił do Hiszpanii i występuje w Valencii.
Czas na linię pomocy. Tutaj również włodarze z północnego Londynu popełnili kilka, a nawet kilkanaście pomyłek transferowych, których zapewne żałują. Pierwszym przykładem jest Samir Nasri, uważany kiedyś za następcę Zidane'a, pomocnik przeszedł z Marsylii do Arsenalu za 16 mln € w 2008 roku. W barwach Kanonierów wystąpił 126 razy, strzelił 27 bramek i zanotował 16 asyst. Jak na pomocnika, który miał dowodzić reprezentacją "Trójkolorowych" to bardzo słaby wynik, z drugiej strony Nasri bardzo wiele czasu spędzał w gabinetach lekarskich niż na boisku (196 dni przez całą kadencję gry w Arsenalu od 2008 do 2011). Wenger w 2007 roku zapragnął ściągnąć do klubu kolejnego francuskiego piłkarza, który stylem i umiejętnościami przypominałby Claude'a Makelele, postanowił, że to właśnie Lassana Diarra będzie takim zawodnikiem. Niestety po raz kolejny był to zły ruch, Diarra zaliczył 12 występów przez jeden sezon gry i szybko został sprzedany do FC Portsmouth. Kolejnym pechowcem, który mimo wielkiego talentu i umiejętności nie rozwinął w pełni swoich skrzydeł jest Jack Wilshere. Angielski pomocnik bardzo wcześnie został sprowadzony do Arsenalu i po roku gry w rezerwach dostał szanse w pierwszym składzie. Wilshere wystąpił jak na razie w 163 spotkaniach i 12 razy wpisywał się na listę strzelców oraz 24 razy asystował swoim kolegom. Jednak od momentu gdy zjawił się w Londynie stracił aż 800 dni na leczeniu kontuzji. W zeszłym sezonie wypożyczono go do Bournemouth, lecz do końca nie zamknięto przed nim drzwi. W tym sezonie znów otrzymał szanse, czy w końcu ja wykorzysta? Oprócz sprowadzania francuskich piłkarzy, Arsene Wenger często wyszukiwał także zawodników z Brazylii czy Hiszpanii. Jednym z nieudanych zaciągów z Kraju Kawy był Andre Santos, który w 2011 roku dołączył do Arsenalu z tureckiego Fenerbahce za 7 mln €. Wydawało się, że The Gunners w swoich szeregach mają drugiego Daniego Alvesa, lecz 33 występy w 3 sezonach pokazały jak bardzo się pomylili. Oprócz Santosa w barwach Arsenalu występowali Denilson oraz Wellington Silva. Pierwszy, sprowadzony został, by zastąpić swojego rodaka Gilberto Silvę, lecz ciężki charakter i imprezowy styl życia zamknęły mu drogę do wielkiej kariery. Denilson ma na swoim koncie co prawda 153 występy ale potrzebował na to aż 7 sezonów. Wellington Silva sprowadzony został w 2011 roku za 4 mln € z Fluminense, a po 5 latach odsprzedano go z powrotem za 3 mln €. Warto dodać, że w tym czasie nie zaliczył ani jednego oficjalnego występu w barwach Arsenalu.
Jeżeli chodzi o piłkarzy z Hiszpanii, to w linii pomocy rzucają się dwa nazwiska: Santi Cazorla i Fran Merida. Obydwoje piłkarzy miało pełnić rolę playmakera, który będzie dowodził w linii pomocy. Fran Merida został sprowadzony w 2005 roku z La Masii za 3,2 mln € ale 17 występów, 2 bramki i 2 asysty mówią same za siebie. Merida odszedł w 2008 roku, jednak do teraz zostaje jednym z najbardziej niespełnionych talentów w historii piłki nożnej. Cazorla natomiast sprowadzony został w 2012 roku za 19 mln € z Malagi i wydawało się, że godnie przejmie miejsce Fabregasa, lecz zamiast tego Santi przez 5 lat rozegrał 180 spotkań, strzelił 29 bramek i miał 45 asyst. Aktualnie leczy kontuzje ale wątpliwe, że doprowadzi Arsenal do jakiegokolwiek sukcesu. Na podsumowanie linii pomocy pozostaje przedstawić holenderskiego pomocnika, który w 2002 zamienił szkółkę Ajaxu na Arsenalu. Szybko jednak przekonano się, że Quincy Owusu Abeyie nie zostanie armatą Kanonierów (18 meczów, 1 bramka).
![]() |
Zawodnicy, którzy nie spełnili pokładanych nadziei. |
Pozostaje jeszcze linia ataku. W składzie niespełnionych napastników znajdą się nazwiska, które zapewne każdy fan piłki kojarzy. Pierwszym jest Brazylijczyk, który występował w reprezentacji Chorwacji czyli Eduardo, za którego w 2007 roku zapłacono 3,5 mln €. Poważne złamanie nogi jednak przystopowało jego pobyt na The Emirates. W 69 spotkaniach zaliczył 22 bramki. W 1999 roku na Highbury przeniósł się król strzelców MŚ z 1998 roku - Davor Suker. Chorwat jednak w barwach Arsenalu nie udowodnił swojego kunsztu strzeleckiego, tylko 10 bramek w 35 występach. W 2004 roku za 20 mln € sprowadzono Jose Antonio Reyesa, któremu wieszczono wielka karierę. Liga angielska zweryfikowała umiejętności Hiszpana, który przez 3 sezony gry uzbierał 109 występów i 23 bramki, ostatecznie w 2007 roku opuścił Arsenal i przeszedł do Atletico Madryt. Zimą 2006 roku Arsenal zakontraktował "perełkę" z Meksyku - Carlos Vela - przeniósł się z Guadalajary do Anglii. Szybko okazało się, że Vela ma problemy z aklimatyzacją w nowym miejscu i włodarze zaczęli go wypożyczać do innych klubów. W 2012 roku definitywnie opuścił Arsenal na rzecz Realu Sociedad. Dorobek bramkowy to 11 bramek w 64 występach. W 1997 roku Arsenal postanowił sprowadzić Luisa Boa Morte ze Sportingu Lizbona, kompletny niewypał, przez 2 lata gry rozegrał 30 spotkań i strzelił aż 1 bramkę. Kilka lat po Mistrzostwach Świata z 2002 roku wzrósł popyt na piłkarzy z Korei oraz Japonii. Tym trendem podążył także Arsenal, który zauważył potencjał w Ju-Yeong Parku oraz Ryo Miyaichim. Miyaichi zagrał aż 7 spotkań w pierwszym składzie, a Ju-Yeong Park nie został drugim Park-Ji Sungiem i szybko wrócił do swojego rodzimego kraju. Na koniec pozostaje podsumować trzech napastników z umiejętnościami ale i bardzo ciężkimi charakterami. Marouane Chamakh to napastnik rodem z Maroka. Wenger sprowadził go ponieważ imponował w Ligue1, szybko okazało się, że Chamakh nie będzie drugim Henry'm, tylko 14 bramek w 67 meczach... mówi samo za siebie. Kolejny eksperyment to Yaya Sanogo sprowadzony w 2013 roku z AJ Auxerre rosły napastnik miał być drugim Kanu, lecz w 20 spotkaniach zdobył tylko jednego gola, a w kadrze Arsenalu widniał przez 4 sezony. Na koniec pozostaje przedstawić napastnika, który inspirował się popisami braci Laudrup, lecz w żadnym stopniu nie osiągnął tego co Michael czy Brian. Kanonierzy zakontraktowali Bendtnera w 2004 roku. Poważną szansę w pierwszej kadrze popularny "Lord Bendtner" otrzymał w 2007 roku. Ciężki charakter nie pozwolił w pełni rozwinąć jego umiejętności co spowodowało tułaczkę po kilkunastu klubach (Sunderland, Juventus, Wolfsburg, Nottingham, teraz Rosenborg) i zmarnowanie talentu. Warto dodać, że w barwach Kanonierów uzbierał 171 spotkań, 47 bramek, 22 asysty.
![]() |
Jedenastka niespełnionych, która nie wykonała swojego zadania w barwach Arsenalu. |
W ostatnich latach widać jak bardzo Arsenal stał się zespołem, którego nie boją się nawet "średniacy" europejskiej piłki. Z jednej strony można tutaj obwiniać włodarzy za nieprzemyślane transfery oraz Arsene'a Wenger'a za swoją upartość i przestarzałą filozofię gry, które skutkują niepowodzeniem w lidze i pucharach. Z drugiej strony szkoda, że czasem piłkarze przychodzący do Arsenalu nie potrafią nawiązać do czasów "The Invincible", kiedy to stadiony Premiership drżały przed Henry'm, Vieirą, Pires'em, Bergkamp'em czy Ljungbergiem. Oby w kolejnych sezonach Kanonierzy dokonali transferów, które przyniosą więcej sukcesów niż niepowodzeń.
0 komentarze:
Prześlij komentarz