Spełnienie kontra niespełnieni, część VII - Olympique Marseille.
W ostatnim odcinku prezentowaliśmy zespół z Lyonu, który przez lata królował w Ligue 1. Dziś zaprezentujemy drużynę, która także należy do najbardziej zasłużonych we francuskiej piłce. Z jednej strony świętowali oni największe sukcesy we Francji oraz Europie - jedyny francuski klub, który triumfował w Lidze Mistrzów, z drugiej strony wypromowali oni wiele byłych i teraźniejszych gwiazd piłki nożnej. Przed wami Olympique Marsylia.
Klub z Lazurowego Wybrzeża od kilkunastu lat stara się wrócić do europejskiej elity, jak na razie nieskutecznie. Ich ostatnim wielkim sukcesem było zdobycie tytułu najlepszej drużyny Francji, Pucharu Ligi Francuskiej czy Superpucharu Francji. Od tego czasu minęło już prawie siedem lat, a zespół OM daleki jest od konkurowania z takimi ekipami jak PSG czy AS Monaco. W bogatej historii klubu z Stade Velodrome występowało wielu piłkarzy, lecz tylko niektóre nazwiska można zaliczyć do legend 9-krotnego mistrza Francji.
Barthez, Köpke, Mandanda, De Meco, Amoros, Mozer, Boli, Desailly, L. Blanc, Taiwo, Lebouef, Gallas, Heinze, Deschamps, Pires, Ribery, Cana, Lucho Gonzalez, Ravanelli, Skoblar, Völler, Dugarry, Boksic, Papin, Drogba, M. Niang to zawodnicy dzięki którym klub z Marsylii osiągał sukcesy. Większość z tych zawodników to także zasłużone gwiazdy reprezentacji "Trójkolorowych" z 1998 roku.
1993 rok pierwszy i jak na razie jedyny triumf francuskiej drużyny w Lidze Mistrzów. |
Klub z Lazurowego Wybrzeża od kilkunastu lat stara się wrócić do europejskiej elity, jak na razie nieskutecznie. Ich ostatnim wielkim sukcesem było zdobycie tytułu najlepszej drużyny Francji, Pucharu Ligi Francuskiej czy Superpucharu Francji. Od tego czasu minęło już prawie siedem lat, a zespół OM daleki jest od konkurowania z takimi ekipami jak PSG czy AS Monaco. W bogatej historii klubu z Stade Velodrome występowało wielu piłkarzy, lecz tylko niektóre nazwiska można zaliczyć do legend 9-krotnego mistrza Francji.
Barthez, Köpke, Mandanda, De Meco, Amoros, Mozer, Boli, Desailly, L. Blanc, Taiwo, Lebouef, Gallas, Heinze, Deschamps, Pires, Ribery, Cana, Lucho Gonzalez, Ravanelli, Skoblar, Völler, Dugarry, Boksic, Papin, Drogba, M. Niang to zawodnicy dzięki którym klub z Marsylii osiągał sukcesy. Większość z tych zawodników to także zasłużone gwiazdy reprezentacji "Trójkolorowych" z 1998 roku.
Trevisan, Porato, Carasso. |
W długiej już ponad 100 letniej historii klubu przewinęło się także wielu zawodników, którzy mimo sporego talentu zaliczani są do niespełnionych w barwach Les Phoceens. Na początek sprawdzimy golkiperów. Barthez, Köpke oraz Mandanda należą do spełnionych, lecz Marsylia sprowadzała także bramkarzy, którzy zawiedli na Velodrome. Cedric Carasso to wychowanek klubu. W pierwszym zespole zadebiutował w 2001 roku, lecz bardzo szybko zrezygnowano z jego usług i po zaledwie jednym sezonie oddano go na wypożyczenia do innych klubów. Carasso odszedł z Marsylii w 2008 roku zaliczając w barwach OM 85 występów i zawsze pozostawał w cieniu innych golkiperów. Kolejnym bramkarzem, który nie spełnił pokładanych w nim nadziei z pewnością był Stephane Trevisan, który przez dwa lata gry zaliczył tylko 34 występy, a czyste konto zaliczył zaledwie 5 razy. Stephane Porato w Marsylii spędził 7 lat, a zaliczył tylko 78 występów i także nie stał się golkiperem pokroju Bartheza czy Köpke. Ostatnim golkiperem, który nadal występuje w OM jest Yohann Pele, o którym kilka lat temu mówiło się, że będzie niegdyś pierwszym bramkarzem reprezentacji "Trójkolorowych". Niestety teraz Pele jest tylko 3 wyborem w Marsylii. do tej pory uzbierał 51 występów.
Joseph Yobo to był nigeryjski obrońca, który do Francji trafił z belgijskiego Liege. W OM zaliczył zaledwie 24 spotkania i przeniósł się do Evertonu, w którym stał się prawdziwą gwiazdą obrony. Leo Matos w 2004 roku trafił na Lazurowe Wybrzeże z brazylijskiego Flamengo, lecz przez 3 lata nie zaliczył ani jednego występu. Po nieudanym epizodzie w FC Barcelonie do Marsylii przyszedł Philippe Christanval, który miał stanowić o sile defensywy OM. Niestety w Marsylii zaliczył 16 występów przez 2 sezony i znów musiał szukać sobie nowego pracodawcy. Kolejny brazylijski obrońca - Doria przyszedł z Botafogo i do dnia dzisiejszego jest zawodnikiem OM, jednak co chwila zalicza wypożyczenia do innych zespołów. Dotychczas rozegrał 33 spotkania i zdobył 2 bramki. Dobre występy w rosyjskiej lidze zaowocowały transferem słowackiego obrońcy Tomasa Hubocana do Marsylii w sezonie 2016/2017. Niestety transfer okazał się niewypałem a Hubocan zaliczył tylko 17 meczy. Obecnie jest wypożyczony do Trabzonu, z którego wróci w czerwcu 2018 roku. Wydaje się jednak, że w Marsylii nie wiąże się z nim nadziei. Karim Rekik to ostatni środkowy obrońca, który należy do niespełnionych defensorów. Holender szybko wyjechał do Anglii, gdzie nie przebił się do pierwszej jedenastki Manchesteru City. Z tego powodu wypożyczano go kilkukrotnie do innych zespołów. W 2015 Rekik postanowił definitywnie opuścić The Citizens i przeniósł się na Stade Velodrome za 5 mln €. W Marsylii spędził jeden sezon i mimo iż zaliczył 48 spotkań we wszystkich rozgrywkach to postanowiono go sprzedać. Obecnie gra w Hercie Berlin. Alain Cantareil to pierwszy z niespełnionych bocznych obrońców w barwach OM. Wychowanek klubu przez 4 lata gry zaliczył zaledwie 17 występów w pierwszym zespole, a jego kariera bez sukcesywnie przebiegała w drugoligowych zespołach z Francji. Na dziwny transfer zdecydował się w 2004 roku Bixente Lizarazu, który opuścił Bayern Monachium i przeszedł do OM za darmo. Przygoda we Francji dla Mistrza Świata z 1998 roku trwała zaledwie jeden sezon, po 15 spotkaniach w barwach Les Phoceens wrócił do Bayernu - znowu za darmo. W 2015 roku włodarze Marsylii postanowili wzmocnić blok defensywny i wypożyczyli Mauricio Isle oraz Paolo De Ceglie z Juventusu. Obydwaj boczni obrońcy nie zostali w Ligue 1 na dłużej. Szkoda ponieważ Isla spisywał się dobrze w barwach OM, lecz włodarze uważali, że jego występy nie są przekonujące przez co Chilijczyk nie został wykupiony na stałe z Juve. Natomiast De Ceglie rozegrał tylko 12 spotkań w Ligue 1, a obecnie jest bezrobotny.
Brazylijski zaciąg w drużynie z Velodrome nie kończy się na obrońcach. W 2000 roku włodarze OM sprowadzili Marcelinho Paraibę, którego większość kibiców pamięta zapewne z gry w Hercie Berlin czy Wolfsburgu. Marcelinho w Ligue 1 zaliczył tylko 19 występów i strzelił 3 gole. W 2002 roku z FC Nantes sprowadzono kameruńskiego pomocnika Salomona Olembe, który przez 5 sezonów ze zmiennym szczęściem występował w barwach OM. Kilkukrotnie wypożyczany zaliczył 86 występów w Marsylii, a w 2007 odszedł za darmo do Wigan. W sezonie 2003/2004 na Lazurowe Wybrzeże przybyło dwóch czeskich pomocników, którzy mieli wzmocnić formację skrzydłowych. Stepan Vachousek oraz Rudi Skacel zamienili Slavię Praga na Marsylię. Vachousek przez dwa lata gry zaliczył 34 występy nie strzelając i nie asystując przy ani jednym golu. Skacela sprzedano po 3 sezonach do Southampton, a w Marsylii zagrał 22 spotkania i strzelił 1 bramkę. W 2005 roku sprowadzono defensywnego pomocnika rodem z Japonii o bardzo znanym nazwisku w społeczeństwie piłkarskim - Koji Nakata - nie był jednak bliżej związany z Hidetoshim, jednym z najsłynniejszych reprezentantów Japonii. W barwach Marsylii zaliczył zaledwie 15 spotkań i po jednym sezonie sprzedano go do FC Basel. W 2013 roku Foued Kadir po dobrych występach w Valenciennes trafił do OM, w której miał być motorem napędowym ofensywnej formacji. Przygoda na Velodrome trwała jednak bardzo krótko. Szybko zdecydowano się na wypożyczenie algierczyka. Po zaledwie dwóch sezonach Kadir został sprzedany do Betisu. W barwach marsylczyków zagrał tylko 16 razy. W sezonie 2015/16 hiszpański trener Michel postanowił sprowadzić do OM dwóch niegdyś znakomitych defensywnych pomocników. Abou Diaby oraz Lass Diarra mieli stać się piłkarzami, o których rozbijać miały się ataki przeciwników w środkowej formacji. Diaby po długoletnim pobycie w Arsenalu trafił z powrotem do Francji. Długie miesiące spędzone na leczeniu kontuzji doprowadziły do tego, że niegdyś znakomity pomocnik nie wrócił już do pełni sił. Diaby w Marsylii zaliczył tylko 6 spotkań, a obecnie jest bezrobotny. Lass Diarra natomiast po opuszczeniu Realu Madryt oraz przygodach w rosyjskiej Premier Lidze przeniósł się na Velodrome. Przez 2 sezony zaliczył 45 spotkań i zdobył jedną bramkę, później zrezygnowano z jego usług, przez chwile był bezrobotny, a obecnie występuje w klubie Al-Jazira.
Przechodzimy do napastników. W historii klubu do grona najlepszych snajperów z pewnością zalicza się Jean-Pierre Papin, Didier Drogba oraz Mamadou Niang. Są jednak przypadki, gdzie dobrze zapowiadający się zawodnicy, a nawet gwiazdy nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Pierwszym z takich snajperów jest Pascal Nouma, który w 2001 roku przeniósł się z Besiktasu do Marsylii za 2,5 mln €. Zaliczył 13 występów strzelił 1 bramkę i znów wrócił do Besiktasu. W 2002 roku z RC Lens przybył Lamine Sakho, który miał być napastnikiem na lata. Szybko został jednak wypożyczony do Leeds, a później sprzedano go do St. Etienne. W barwach Les Phoceens zaliczył 45 meczów i zdobył 12 bramek. Sergio Koke został sprowadzony z Malagi i szybko miał wyrosnąć na pierwszego napastnika zespołu OM. Po dwóch sezonach 54 spotkaniach i 6 bramkach zorientowano się, że Hiszpana trzeba sprzedać. W 2003 roku zdecydowano się na sprowadzenie egipskiego napastnika, który swój talent pokazywał w Ajaxie Amsterdam, gdzie obok młodego Ibrahimovica był jedną z głównych gwiazd. Ahmed Hossam Mido to jeden z wielkich niespełnionych napastników w historii piłki. Egipcjanin w OM miał się stać jeszcze lepszym napastnikiem. Marsylia zapłaciła za niego 6 mln €, a Mido niestety nie spełnił oczekiwań, zaledwie po jednym sezonie odszedł do AS Romy, a w barwach marsylczyków zdobył 9 bramek w 33 występach. W miejsce Mido sprowadzono Dmitriya Sycheva. Rosyjski napastnik był w tamtych latach jedną z największych gwiazd reprezentacji "Sbornej". Sychev na Velodrome także spędził jeden sezon i nie został legendą klubu, tylko 43 występy i 7 bramek pozostawia wiele do życzenia. W 2008 do Marsylii trafił Iworyjczyk Bakari Kone, w którym widziano następcę Didiera Drogby. Włodarze zapłacili Nicei za Kone 9 mln €, jednak w 80 występach zdobył 16 bramek i 15 asyst, a w 2010 sprzedano go do katarskiego Al-Duhail, za 3,5 mln €. wydawać by się mogło, że napastnik, którego kupiono za 9 mln € stać na więcej niż 16 bramek. Marsylia kilka razy postawiła także na doświadczonych zawodników ofensywnych kupując między innymi Sylvaina Wiltorda czy Fernando Morientesa. Francuz trafił w 2010 roku ze Stade Rennes do OM, a Hiszpan przeniósł się z Valencii za darmo. Obydwoje zawiedli kibiców na całej linii. Wiltord zaliczył tylko 14 spotkań i strzelił 1 bramkę, a Morientes 19 meczy i także 1 trafienie. Po tak słabym sezonie obydwoje zakończyli przygodę z futbolem. Ostatnim niespełnionym napastnikiem jest wychowanek OM - Billel Omrani, który w 2011 wszedł do pierwszego zespołu Marsylii. 5 lat spędził na Velodrome Omrani, lecz zaliczył tylko 10 spotkań i strzelił 1 bramkę. Oddano go do CFR Cluj.
Olympique Marsylia należy do najbardziej utytułowanych klubów w historii francuskiej Ligue 1, ustępują tylko Saint Etienne. Trzeba przyznać, że w ostatnich latach klub z Lazurowego Wybrzeża odstaje od stawki i brakuje mu wytrwałości w walce o najważniejsze trofea we Francji. Sprowadza się zawodników, którzy się nie spełniają, a obiecujących piłkarzy szybko się sprzedaje za duże pieniądze z których nie widać pożytku. Może w następnych latach Les Phoceens wrócą na należyte im miejsce, chociaż bez takich środków finansowych jakie ma PSG i bez wartościowych zawodników będzie o to bardzo ciężko.
Niespełnieni defensorzy w barwach OM: Yobo, Cantareil, Doria, Hubocan, De Ceglie, Isla. |
Pomocnicy OM, którzy nie zrobili kariery na Velodrome: Marcelonho, Olembe, Vachousek, Skacel, Nakata, Kadir. |
Nouma, Sakho, Koke, Sychev, Omrani - mieli stać się legendami klubu, a stało się inaczej. |
11 niespełnionych w barwach Olympique Marseille. |
Olympique Marsylia należy do najbardziej utytułowanych klubów w historii francuskiej Ligue 1, ustępują tylko Saint Etienne. Trzeba przyznać, że w ostatnich latach klub z Lazurowego Wybrzeża odstaje od stawki i brakuje mu wytrwałości w walce o najważniejsze trofea we Francji. Sprowadza się zawodników, którzy się nie spełniają, a obiecujących piłkarzy szybko się sprzedaje za duże pieniądze z których nie widać pożytku. Może w następnych latach Les Phoceens wrócą na należyte im miejsce, chociaż bez takich środków finansowych jakie ma PSG i bez wartościowych zawodników będzie o to bardzo ciężko.